czwartek, 19 grudnia 2013

Rozdział 16

Obudziło mnie pukanie do drzwi. Niechętnie zeszłam z łóżka , spojrzałam na sukienkę w której miałam iść na wesele  Karola i Wiki i otworzyłam drzwi.
-A co ty tu robisz ? - spytałam patrząc na zegar w korytarzu. -Jest 8 rano!!!
-Wiem...Ale...
-Wejdź zaprosiłam Karola do domu.
-Daj mi chwilę - poszłam do łazienki i wskoczyłam w dres, wyglądałam trochę jak Jurgen.
-Co się stało?- zapytałam gdy wróciłam i wstawiałam wodę na herbatę.
-Mam stresa....Nie wiem czy na pewno.... Wiesz...Kochać kocham ją i tego jestem pewny, ale... Boje się tego wszystkiego, wiesz no... wesele ludzie...
-Ale zaprosiliście tylko znajomych...
-Ale rodzina Wiki mnie... jak to powiedzieć... Nie toleruje.
Postawiłam przed nim Kubek ciepłej herbaty i wróciliśmy do rozmowy.
-A Twoi rodzice?  Jak reagowali?
-Zrozumieli, wiesz, miłości się nie wybiera...przychodzi w rożnym wieku, warto jednak wyczuć tą odpowiednią... Dodatkowo teraz będzie mały Kubuś...rośnie tak szybko...nie mogę się doczekać, już chciałbym być tatą i trzymać go na rękach....
-To na co czekasz facet! Wskakuj w garnitur , uczesz włosy i sprawdź czy wszystko jest przygotowane!
Uśmiechnęliśmy się, wypiliśmy herbatę i pojechał do domu.
Zostałam teraz sama ze swoimi myślami... Jak miałby wyglądać związek z Jurgenem... a może jak nie powinien wyglądać... Może w ogóle nie powinno go być?
Zadzwoniłam do Zuzi, musiałam im pogratulować. To co wczoraj zrobiły było nie możliwe, ale one i tak to zrobiły, bo uwierzyły, wiedziałam , ze to jest już historyczny mecz! ♥
-Widzę się dziś z Marco, i wiesz to jest taka... oficjalna randka!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Krzyknęła mi prawie do słuchawki Zuzanna , kto by się spodziewał, że to wszystko tak się potoczy :)
-A Ty, kiedy wracasz?
-Niedługo... Jestem chyba coraz bliższa rozwiązania wszystkich problemów...
-Czyli powrotu do nas!
-Oczywiście! Az tak tęsknicie ?
-No pewnie, ale wiesz chyba kto najbardziej chciałby z Tobą pogadać...
-Wiem...
-Ad, proszę wróć jak najszybciej, bo tak jest jakoś dziwnie bez Pilskiej w zespole, nawet Neven się o Ciebie pytał!
-Tak? O kurcze.... Zapomniałam mu powiedzieć, ze wyjeżdżam...
-No własnie, a ten chłopaczyna pyta się co się stało!
-Dobra, ja kończę muszę  do niego zadzwonić.
-Pa :*
-Pa:*
Szybko wybrałam numer Subotica, strasznie się zaprzyjaźniliśmy,ale przez te wszystkie sprawy...
-hej
-A Ciebie gdzie wywiało?
-Do Piły, Polski, przepraszam, zapomniałam...kiedy masz operacje??
-Za 3 dni.... Będziesz?
Szybko porachowałam w głowie, teoretycznie nie mam pojęcia jak to zrobię, ale..
-OBIECUJE!!!!
-Trzymam Cię za słowo!
Szybko coś skubnęłam i ubrałam sukienkę.
Pojechałam redakcji i odniosłam mój napisany felieton o Pile. Zobaczymy czy jeszcze nie zapomniałam jak się pisze o ukochanym mieście, tym razem patrząc na nie z perspektywy czasu.
Pojechałam pod kościół Św. Antoniego , po mszy i w końcu powiedzeniu sobie "tak" wszystko było takie wesołe . Moje myśli nadal krążyły. Nadal nie widziałam co i jak, kiedy i gdzie dlaczego i po co, ale byłam już bliższa i to o wiele odpowiedzi w porównaniu z dniem przyjazdu tutaj. Jeszcze te 3 dni i widziałam , że wrócę z głową pełnych pomysłów.
Na weselu bawiliśmy się genialnie! Wiki i Karol byli ze sobą szczęśliwi mimo różnicy wieku, a Kubuś bawił się w najlepsze kopiąc swoją mamę. Po cioci Adzie! :)
Około 23  dostałam tylko sms-a. "Operacja ma się odbyć za 2 dni". SMS od Nevena... Bawiliśmy się dalej. O 3 w nocy rozeszliśmy się do domów. Wstałam z bólem głowy, takim jak nigdy. Sprawdziłam loty do Dortmundu. No ostatnią chwilę. Zabukowałam bilet i poszłam napić się zielonej herbaty.  Schodząc ze schodów, gdy miałam iść do sklepu zobaczyłam sąsiada, nowego... Nie znałam go....To znaczy nie widziałam TUTAJ nigdy wcześniej, ale jego twarz wydawała mi się dziwnie znajoma.
- Dzień dobry - odpowiedziałam i poszłam dalej, myśląc i myśląc kto to był. Jednak nie wpadłam na to....
Kupiłam jedzenie - prowiant na drogę i zaczęłam powoli pakować walizki. 
-Ostatni spacer pomyślałam i wyszłam z domu po raz kolejny. Chodziłam po Pile 4 godziny! 4 godziny! Nie po marketach, sklepach! Tylko po Pile! ♥
 Wróciłam jak zwykle zmęczona, ale zadowolona. przykro mi było jednak opuszczać tak szybko to miasto.
 Około 21 do moich drzwi zapukał Karol.
-Jeszcze ciepłe- i wręczył mi "głos pilski" z moim felietonem.
-Dziękuję.
-To my dziękujemy.
-Nie... To ja dziękuję, za wszystko, za wasze słowa.
Karol spojrzał na mnie tajemniczo pożegnał się i powiedział.
-To do zobaczenia.! pamiętaj! Rób to co podpowiada Ci serce, nie będzie to błędem, ale błędy to rzecz ludzka!
Wzięłam gazetę i usiadłam w fotelu z owsianką.
Jak można nie tęsknić? Za Gwdą, za Parkiem Miejskim? Nie można! Miasto rozwija się w tak zawrotnym tempie, tak jak toczy się nasze życie. Piła to własnie życie. Liczne zakręty, alejki , uliczki, ale w nich znajdziemy niesamowite rzeczy! czasem nowe , do odkrycia, a czasem te , które tak dobrze znamy i kochamy do nich powracać! Ludzie stąd są jak bumerang- zawsze wracają. Nawet , gdy dzieli nas od Piły wiele tysięcy kilometrów, a nawet granice państwa. Pilanka i Pilanin są związani z Piłą na zawsze, nie zrozumie tego, ktoś inny, możliwe, ale to tak jak kochający pan dla pieska. Mamy długą smycz, czasem nawet jesteśmy z niej uwolnieni, ale ZAWSZE wracamy! Bo zawsze się wraca do miejsc które się kocha!
AP
 Uśmiechnęłam się! Byłam w swoim żywiole. Spakowałam gazetę do torby i poszłam spać! Tym razem PEWNA! Wszystkiego!







1 komentarz: