sobota, 30 listopada 2013

Rozdział 11

[Kuba]
Czekaliśmy, cały czas na jakieś informacje. Lekarz nie wychodził z sali operacyjnej, Zuzia siedziała z Pierrem u Marco. Ja zostałam na korytarzu z Jurgenem.
-Co ich podkusiło, żeby się ścigać!- przerwał ciszę zezłoszczony i zdenerwowany Klopp.
-Czy to teraz takie ważne?- zapytałem ze zwieszoną głową
-Masz racje! Teraz ważne, żeby wszystko z nimi było OK.
-Dlaczego to do jasnej ch**ery tak długo trwa! - wykurzyłem się , gdy Adę operowali już 6 godzinę.- Coś musiało pójść nie tak...jeżeli Ona....
-Kuba, wszystko będzie dobrze, siadaj!
Chwilę później z sali wyszedł lekarz, podszedł do nas.
-I Co z nią?- spytaliśmy z Kloppem
-Pani Pilska przeszłą operację, na razie  mogę tylko powiedzieć, że będziemy utrzymywać ją w śpiączce farmakologicznej, jeżeli jej organizm będzie wystarczająco silny za 24 godziny spróbujemy ją wybudzić.
-A co jeśli nie będzie?- zapytałem
Lekarz nie odpowiedział na moje pytanie.
-Mamy nadzieję ,że jej organizm da radę i wszystko będzie dobrze. Trzeba być dobrej myśli.
-Mogę ją zobaczyć- zapytałem
-Ale tylko na chwilę, sala 16.
Jurgen na mnie spojrzał i poszedł ze mną do sali numer 16.
Nigdy więcej nie chciałem widzieć jej w takim stanie. Była cała blada, posiniaczona, pełno rurek po przyczepionych do niej i jakiejś maszyny obok. Spała. Tak bardzo niewinnie.
Usiadł na krzesełku obok, złapałem ją za rękę. Popatrzyłem na szybę przed salą, stał tam Klopp.
-Dlaczego oni się ścigali. Dlaczego akurat wtedy byłaś w tym aucie. Jeżeli coś Ci się stanie oni mnie już nigdy nie zapomną. Jestem obok, pamiętaj.
-Jest silna wyjdzie z tego- powiedział Klopp , który wszedł do sali i złapał mnie za bark. Usiadł obok, na drugim krześle i tak siedzieliśmy 2 godziny. Potem przyszła Zuzka, bo Marco zasną.
-Co z nią?- zapytała, gdy zobaczyła przyjaciółkę w takim stanie.
-ta doba ma być decydująca....- powiedział Klopp
-Agnieszka i Mats już tu jadą, a Klaudia jest w drodze z Polski.
W Tym samym czasie do sali weszła Aga i Mats.
-Co się stało? Co z Adą? Co z Marco?- spytała Agnieszka.
Pierre opowiedział wszystko, poszli do Marco, ja nadal zostałem z Adą.
-Możesz iść do Marco, zostanę z  nią - powiedział Jurgen.
-Nie. Zostanę z nią!-martwiłem się o przyjaciela tak jak inni, ale obecnie on był przytomny, a moja dziewczyna nie.
Zaintubowana leżała tak bez ruchu , nie mogłem uwierzyć, że to ta sama dziewczyna, ta sama która zawsze była pełna energii i optymizmu, pewnie teraz powiedziała by mi , że "mam wierzyć. Że wszystko się uda"
Zasnąłem tam, Kloppo tak samo. Siedzieliśmy do 2 w nocy i jak obudziliśmy się było już po 10.
Lekarz wyprosił nas z sali i zabrali Adę na jakieś badania. Jeżeli wyniki będą dobre - spróbują ją wybudzić.
Po dwóch godzinach do sali weszły dwie pielęgniarki i trzech lekarzy.
lekarze wyjęli rurkę do intubacji i zaczęli wybudzać Adrianę. Stałem tam i patrzyłem przez szybę. Potrzebowałbym teraz optymizmu, którym dysponowała zawsze Ada.
Powoli zobaczyłem jak Ada otwiera oczy, szybko wbiegłem do sali.
[Ada]
Otworzyłam oczy. Nie wiedziałam co się dzieje. Lekarze chodzili po sali i wykonywali jakieś badania, do sali wbiegł Jakub.
-Kuba...- powiedziałam słabo.
-ADA!!!!
Ten rzucił się do łóżka w którym leżałam, delikatnie się uśmiechnęłam, ale wszystko mnie bolało.
-Ja miałam wypadek... KUBA!! Co z Marco i tym drugim kierowcą!- zapytałam szybko, gdy przypomniałam sobie o tym co się stało. Próbowałam się poderwać z łóżka.
-Ciii...- Kuba delikatnym ruchem dłoni położył mnie na szpitalnej poduszce. - Wszystko z nimi OK, Marco leży kilka sali obok, jest przytomny, a kierowca ma tylko kilka siniaków.
-Marco tez leży w szpitalu? Wszystko dobrze!
-Aduś, wszystko jest OK. Ty zawsze troszczysz się o wszystkich tylko nie o siebie?
-Przecież mi nic nie jest -uśmiechnęłam się
-Leżałaś w śpiączce przez cały dzień. odpoczywaj teraz. śpij!
Kuba złapał mnie za rękę już zamykałam oczy, miałam iść spać, gdy do sali wszedł Jurgen.
-Ada! -krzykną szczęśliwy
-Trenerze? Co tu Pan robi?
-Dwóch zawodników mojego klubu leży w szpitalu. Gdzie miałbym być.
Uśmiechnęłam się i zasnęłam.
Z dwoma Panami na krzesełkach po boku. ;)
-----
zdj. Weheartit

piątek, 29 listopada 2013

Rozdział 10.

3 miesiące później
Był kolejny piękny dzień. Ostatnie miesiące były cudne! Ja często spotykałam się z Kubą, Marco zbliżył się do Zuzki, a Mats do Agnieszki. Klaudia szukała chłopaka, poznała jednego, miłego Japończyka, gdy była w Japonii u swojej koleżanki. Było idealnie! Wygrywaliśmy lub remisowaliśmy mecze, my- dziewczyny i chłopacy!
 

Agnieszka wróciła do gry po kontuzji i znowu strzelała gole. No i powtórzę znowu BYŁO IDEALNIE!
-Hej! Idziesz do Zuzi?- zapytałam Marco Reusa, który wychodził z SIP.
-Hej! No jasne, jedziesz do domu? Podwieźć cię?- zapytał młody blondyn.
Potwierdziłam kiwnięciem głowy i wsiadłam w auto Marco.
Jechaliśmy dość spokojnie. Zobaczyliśmy obok Pierra , chłopacy stwierdzili, że będą się ścigać do następnych świateł.
Wiedziałam, że to nie będzie dobry pomysł, ale nie myślałam, że aż tak to się wszystko potoczy.
widziałam tylko jak cyferki na liczniku wskazujące jak szybko jechał Reus. Jechaliśmy bardzo szybko. Pierre i Marco jechali łeb w łeb. Na ostatniej prostej, gdy już skręcaliśmy zobaczyłam tylko jak jakieś czerwone auto wyjeżdża z zakrętu
-Marco UWAŻAJ! - zdążyłam krzyknąć , jednak mimo wszystko wjechaliśmy z ogromną prędkością w auto jakiegoś Niemca. Dalej już nic nie pamiętam straciłam przytomność.
[Pierre]
Szybko zahamowałem i wysiadłem z auta, by zobaczyć co się stało z Adą i Marco. Auto mojego przyjaciela był zmasakrowane. Kierowca drugiego auta był przytomny wysiadł z auta z niewielkimi ranami i siniakami, za to gorzej już było z Pilską i Reusem. Przednia szyba była zbita, boki i przód mocno wgniecione. Nie widać było co z nimi. Zadzwoniłem po straż pożarna i pogotowie. Przyjechali bardzo szybko i pomogli wydostać się Adzie i Marco- oboje byli nieprzytomni. Szybko zabrała ich karetka. Zadzwoniłem do Zuzki, która była w szoku , szybko wyszła z domu i razem ze mną pojechała do szpitala. Zdzwoniliśmy też do Kuby i trenera.
[Zuzanna]
Byłam całą zaszokowana telefonem od Pierra, myślałam, że robi sobie głupie żarty, ale gdy zobaczyłam te auta... i pomyśleć, że oni byli w środku. Zadzwoniliśmy do Kuby, bo to logiczne, że musiał wiedzieć. A do Jurgena? hmm chyba po to by wiedział. W końcu to jego piłkarze wylądowali w szpitalu!
[Kuba]
Nie mogłem tego wszystkiego pojąc, zadzwoniła do mnie Zuzanna i mówiła wszystko bez ładu i składu, dopiero gdy zaczęła mówić po Polsku zrozumiałem "Marco....Ada...wypadek...Oni.....są....oni...Ada i Marco....Oni są....w.....szpitalu....."
Cały zdenerwowany pojechałem pod szpital gdzie spotkałem Kloppa. Ciekawe co on tu robił? Ale czy to teraz ważne?
Wbiegłem szybko po schodach, tam siedzieli już Pierre i Zuzka.
-Co z nimi? Co się stało? Jak? - pytałem
-Są operowani.... nic na razie nie wiadomo....- mówił załamany Auba.
Usiadłem obok nich, zdenerwowany Kloppo chodził od prawej do lewej , nie potrafił usiąść.
Po prawie 4 godzinach wyszedł do nas lekarz, wszyscy poderwali się na równe nogi.
-Pan Reus jest już po operacji, leży na sali, będzie powoli wybudzany.
-A co z Adrianą Pilską- spytałem cały zdenerwowany
-Z Panią Pilską nie jest tak dobrze, niestety siedziała po tej stronie , którą auto uderzyło o drugie auto.
-Ale czy ona z tego wyjdzie?
-Na razie nadal jest operowana.
Poslzismy wszyscy do Reusa, jednak wejść do sali mogła tylko jedna osoba. Poszła Zuzka.
-Marco!!! Żyjesz
-Zuzia, Ale co....gdzie ja jestem?
-Marco! Miałeś wypadek, pamiętasz?
-Wy...A co z Adą? I tym kierowcą.
-Kierowca ma tylko kilka siniaków- od tematu Ady, Zuzka chciała odejść, nie chciała go denerwować.
-A Ada?
-Ada...jeszcze nic nie wiadomo...
-To moja wina...ścigaliśmy się z Pierrem, Ada mówiła, że to zły pomysł,
-Odpoczywaj wszystko będzie dobrze!

sobota, 23 listopada 2013

Rozdział 9

Wstałam i przywitałam ten dzień z głowa w chmurach- dziewczyna Błaszczykowskiego. Odważyłam się, zaryzykowałam, mam nadzieję, że nie będzie on taki jak Karol. Mimo wszystko szczęśliwa wstałam, zrobiłam śniadanie-owsiankę i ubrałam się na trening! Jako dziewczyna Kuby... No tak nie pomyślałam o jednym...media. Mam nadzieję, że w Niemczech nie ma takiego rozgłosu. MYLIŁAM SIĘ! Wsiadłam do auta i pojechałam na SIP. Zapomniałam kupić wodę więc poszłam do sklepu. Tam leżała już najświeższa gazeta z kolorowymi zdjęciami - moimi i Kuby.
"Czyżby przyszła Błaszczykowska?"- co jak co, ale nawet ja nie planowałam jeszcze ślubu- brukowce zrobili to jednak za nas. Poszłam na Signal Iduna Park. Przebrałam się pogadałam z dziewczynami i wyszłyśmy na murawę.
Trener był jakoś dziś taki...nieswoi.. Jak nie on. Bez emocji. Jurgen Klopp bez emocji!? To niemożliwe,
-Coś się stało?-spytałam
-Nie...
-widać, trenerze!
-Podejdź po treningu, OK?
-Ok!
I wróciłam do gry. Mimo wszystko nie schodził mi uśmiech z ust! Po zakończonym szybciej niż zwykle treningu podeszłam do Jurgena. Poszliśmy do jego "gabinetu". Tam zobaczyłam na biurku gazetę, tą gazetę.
-Ale...To nie odbije się ani na mojej ani na Kuby grze! Obiecujemy- zaczęłam.
-Ada nie oto chodzi....- zaczął nasz trener.
-A...O co?- zapytałam zdziwiona.
-Bo ja...nie to bez sensu... Bo ja...
Kloppowi przerwał Robert Lewandowski, który właśnie wszedł bez pukania do pokoju. Miał bardzo ważną sprawę w związku z transferem.
 -To ja już pójdę, może później dokończymy tą rozmowę- powiedziałam wychodząc- nie chciałam przeszkadzać.
Poszłam do szatni myśląc co chciał powiedzieć mi Jurgen!
-Co taka zamyślona? - Uśmiechnięty głos mówił do mnie od tyłu.
Odwróciłam się i dałam mu buziaka- był to oczywiście Kuba
-A wiesz...Klopp ma jakieś problemy, smutny jest...
-Ej ! Całego Świata nie zmienisz na lepszy!
-Ale ludzi z mojego otoczenia chyba mogę pocieszać!- uśmiechnęłam się
On tylko odwzajemnił uśmiech.
-Przyjdziesz na obiad?- zapytałam
-Tak! Jak zapraszasz to trzeba korzystać!
Poszłam do sklepu i popędziłam do domu! Miałam 2 godziny. Albo mniej- humor Kloppo. Jestem Ciekawa co mu się dziś stało. Może miał po prostu gorszy dzień. Albo cos naprawdę się stało. Od środka zjadała mnie ciekawość co chciał mi wtedy powiedzieć. O co mogło chodzić.
Skończyłam gotowanie, a do drzwi punktualnie zapukał Błaszczykowski.
-Hej!
-HEJ!
Przywitaliśmy się buziakiem. Nałożyłam obiad i usiedliśmy do stołu.
-Wiesz zastanawia mnie zachowanie Kloppa.
-Ada każdy może mieć gorszy dzień.
-Ale ty nie rozumiesz. On chciał mi cos powiedzieć. Ale wszedł Lewy...
-Ej no , pewnie nic się nie stało. Spokojnie!
Może, ale nie potrafiłam po prostu się uspokoić. Kuba ma racje! Jestem taką osobę, która o wszystkich się troszczy!
Kuba poszedł do swojego domu, a ja jakoś tak nie potrafiłam siedzieć w niewiedzy.
"Co się stało?"- napisałam sms-a do Kloppo
"Nic takiego"-przyszłą do mnie nie bardzo zadawalając odpowiedź
"Trenerze, sama widziałam"
"Naprawdę wszystko OK"
Mimo wszystko ten sms nie rozwiał moich obiekcji.
Spotkałam się z Zuzką i gadałyśmy dobre 2 godziny, potem jeszcze poszłyśmy na wieczorne bieganie. KOCHAŁYŚMY TO! Rozmawiałyśmy prawie cały czas o Kubie.
-No wiesz, bo ja chyba muszę Ci cos powiedzieć..
-No! MÓW!
-Bo ja i .... No Ja i ...No znasz Marco Reusa...?
-Nie...wcale- zaśmiałam się - No mów , bo ciekawa jestem.
-Pamiętasz jak Mats przyszedł do Agi po meczu? No i Ty wtedy poszłaś do tej dziewczynki... I my się wtedy poznaliśmy i się...no spotykamy...
-I ja nic nie wiem??
-No nie było kiedy Ci o Tym powiedzieć, trochę się działo...
-No To witam Panią Reus.
-Witam Panią Błaszczykowską
zaczęłyśmy się śmiać i wróciłyśmy do domu. No to się podziało. Zuzia spotykała się z Reusem, Agą zajmuje się Hummels , a ja chodzę z Błaszczykowskim. Jeszcze tylko Klaudia i pomyślę, że żyjemy w bajce. Wszystko toczy się idealnie. Zakochałyśmy się! Zjadłam kolację i tym razem szczęśliwa chciałam zasnąć. Zapomniałam o Jurgenie, napisał, że wszystko OK, może powinnam posłuchać Kuby, no bo przecież nie będę nachalna i nie pojadę do niego o 19... A może...
Ubrałam się w pierwsze lepsze ciuchy i wyszłam z domu. Odpaliłam auto i udałam się w stronę domu Jurgena Kloppa.
Stanęłam przed drzwiami i pomyślałam czy to na pewno dobry pomysł. Mimo wszystko zapukałam do drzwi. Otworzył mi rozczochrany mężczyzna w dresie.
-Ada?- był wyraźnie zdziwiony.
-No to o co chodzi?- zapytałam chcąc kontynuować rozmowę z rana.
-Wejdź- zaprosił mnie ruchem ręki.
Poszedł do łazienki, uczesał włosy, założył okulary, sprzątną stół od chipsów i innych przekąsek, ściszył mecz który leciał w TV i usiedliśmy.
-Trener nie wie, ż eto nie zdrowe- uśmiechnęłam się pokazując na chipsy.
-Wiem, wiem... czego się napijesz...Kawy , herbaty?
-Herbaty.- odpowiedziałam- To co trener chciał mi powiedzieć rano. Co się stało?
- Napisałem, że wszystko już ok.
-Trenerze....- spojrzałam na niego wzrokiem "nie jestem już dzieckiem"
-No bo ja... No bo... - widocznie coś chciał powiedzieć. Coś bardzo ważnego.
-Tak?
-Bo...Zbliża się mecz z Bayernem a my nie mamy obrony!
Zdziwiło mnie to. To nie Kloppo, którego znamy. Załamałby się tak bardzo z powodu problemu? On się nie załamuje- on WALCZY! Wiedziałam, że mimo wszystko nadal coś ukrywa. Ale nie drążyłam tego tematu. Po godzinie siedzenia tam Klopp stał się już weselszy, Stał się po prostu sobą! Po 1,5 godzinie był już pełnym energii facetem! Zasypywał mnie pytaniami na temat obrońców i zaśmiał się czy nie chce stać się mężczyzną na te 90 minut. Był już typowym pełnym emocji trenerem. Byłam spokojna. Pojechałam do domu, gdzie szybko zmęczona zasnęłam.
Myślałam jeszcze przez chwile o tym co napisały gazety, ale to nie ma większego sensu. My z Kubą wiem co i jak ;)
 






sobota, 16 listopada 2013

Rozdział 8

Całą noc myślałam, raz o tacie tej dziewczynki, drugi raz o Kubie, cały czas, na zmianę!
Napisałam sms-a do Agnieszki:
"Hej! Jak noga? No i jak u Matsa? Wszystko wiem! Musisz mi wszystko opowiedzieć! Ja też chyba muszę pogadać...Trochę tego za dużo! :* Trzymaj się"
Siedziałam w domu i jakoś nie mogłam sobie znaleźć miejsca. Do Kuby nie chciałam dzwonić byłon jednym z "problemów" Jeżeli tak to mogę ująć.
"Mogę do Ciebie wpaść?"-napisałam do Zuzki
"Czekam!"-szybko odpisała
Zmieniłam piżamę na milutki dres, założyłam kapcie i zeszłam dwa piętra na dół do koleżanki.
-Hej! Coś się stało?
-Za dużo....
Usiadłyśmy na kanapie z kubkiem kakao. Opowiedziałam jej najpierw o tej małej dziewczynce.
-Biedaczka....- powiedziała Zuzanna
-Ale to nie wszystko... W drodze do domu spotkałam Kubę, poszliśmy do mnie i... ja nie wiem jak to się stało... My... AAAA - zakryłam twarz poduszką.
-No mów!-przyjaciółka umierała z ciekawości.
-POCAŁOWALIŚMY SIĘ!
Moja twarz znowu wylądowała w poduszce , a Zuzka zamilkła, wzięła łyka kakao i poklepała mnie po ramieniu
-Właśnie półtora miliarda dziewczyn na tym świecie Ci zazdrości, a ty mówisz , że masz problem! KOBIETO!- i uśmiechnęła się od ucha do ucha
-Ale..
-Kochasz go?
-No...nie wiem...chyba...trochę...mało się znamy...
-Ada! No proszę Cię czas nie jest tu ważny.
Usiadłam, zdjęłam z głowy podsuszkę i popatrzyłam na nią.
-A jeżeli On mnie nie kocha, może to był impuls, może on tak z każdą...Ja już raz się wpakowałam w taki związek- dziękuję bardzo!!
-Impulsywnie? Impulsywnie pocałować!? ADA! OBUDŹ SIE!
Nic nie powiedziałam
-będziecie razem! Ja Wam to przepowiadam! Wróżbita Maciej Zuzanna
-HAHAHHAHHAH
Pogadałyśmy jeszcze trochę i poszłam do domu. o 12-nastej dostałam sms-a
"Ada, możemy się spotkać dziś o 14:00 w Latte? Chciałbym pogadać o tym co się wczoraj stało"
-Pięknie!-pomyślałam-Gdy zaczęłam układać sobie wszystko w głowie, to on powie, że go poniosło, przepraszam, nic nie było....
Ale odpisałam:
"Nie ma sprawy, 14:00 w latte!"
Zjadłam obiad, który ugotowałam i stanęłam przed szafą. CO UBRAĆ?
Postawiłam na jeansy i sweterek!
 
Wyszłam o 13:40. Szłam i myślałam o tym co może się zaraz wydarzyć. Co on chce mi powiedzieć!
 
Weszłam do kawiarni, zobaczyłam Kubę, nerwowo spojrzałam na zegarek
-spóźniłam się?- pomyślałam.
Nie. Na zegarku była13:50.
-Hej! Co tak wcześnie-zapytałam
-Nie chciałem byś czekała.
Kuba był poważny. Nie wiedziałam co się wydarzy. Bałam się. Zamówiliśmy kawę i próbowaliśmy rozmawiać.
-Ada...- zaczął Kuba- To co się wczoraj wydarzyło, ja przepraszam...
-Wiedziałam, że tak będzie - pomyślałam
-...Ale chce, żebyś wiedziała, ja nie mogę tego w sobie dłużej dusić... Bo Ja... Ja Ciebie...ja się w Tobie zakochałem.
Patrzyłam na niego, zastygłam w miejscu. Zwiesił głowę jakby czekał na słowa "DEBIL"
-Kuba spójrz na mnie-powiedziałam spokojnie
On podniósł powoli głowę.
-Ja już dużo przeszłam, wyjechałam do Dortmundu aby zapomnieć...
-Przepraszam, ja musiałem po prostu to po...
-Czekaj! Teraz ja mówię- uśmiechnęłam się do Błaszczykowskiego.
-Ja już dużo przeszłam, wyjechałam do Dortmundu aby zapomnieć...ale ja się w Tobie też zakochałam....
Przyszedł czas na szczerość. Tych słów nie byłam pewna rano w domu Zuzki, ale teraz, tu już tak. Mówiłam je w pełni świadoma co się z tym łączy.
Kuba spojrzał w moje oczy, i zaczął powoli się uśmiechać.
Ja też się uśmiechnęłam- czułam ze to ze mnie zeszło. Rano pewna niepewności dziewczyna, po południu dziewczyna Jakuba Błaszczykowskiego. Nadal bałam się, że to za szybko, ale rozmowa z Zuzią mnie podbudowała.
Pojechaliśmy do niego.  Tam zrobił on pyszny deser, i obejrzeliśmy film. Było jakoś dziwnie. Miałam znowu chłopaka, ale znałam go kilka dni.., czy to normalne? Pewnie nie , ale raz się żyje! A jeżeli wszystko zapowiada się ok , to czemu nie? :)
Wysłałam sms-a do ZUZKI.
"Wróżbita Zuzanna, twoje wróżby sprawdziły się. :* "
"AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA"-odpisała krótko, ale treściwie i zrozumiale XD
Potem Kuba zrobił Kolację siedzieliśmy tak do 20, aż pojechałam do domu.
-Musisz? - zapytał
-HAHAH , musze! jutro mam rano trening!
-PA!
-PA!
Weszłam do domu. Pod drzwiami jednak siedziała Zuzka i Klaudia z włączonym skypem na laptopie , a tam Agnieszka.
Uśmiechnęłam się tylko i zaprosiłam do domu.
Opowiedziałam wszystko i położyłam się spać spokojna o 23.
 
 
 
 

niedziela, 10 listopada 2013

Rozdział 7

Dla Pauliny, Szalona! ;)
Wstałam rano i od razu zrobiłam śniadanie. Spakowałam torbę treningowo-meczową i pojechałam na SIP. Tym razem moim autem.
Rano jeszcze przyszedł Kuba po kluczyki, podziękowałam mu za to, że użyczyła nam transportu.
W szatnie przebrałyśmy się i wszystkie byłyśmy zmotywowane! To miał być mój pierwszy mecz w Dortmundzie. Tak właściwie pierwszy mecz w życiu. No bo turnieje na której jeździłam trudno nazwać meczem ważnej rangi.
Mecz powinnam zacząć na ławce, ale mamy niesamowite problemy z obroną, dlatego wpadłam do wyjściowej 11-stki!
Po prostu życie zmieniło się o 180 stopni. Wszystko zaczyna się znowu układać! Mimo wielu przeszkód!
Kolejną niesamowitą informacją był fakt , że w meczu zagrają cztery polki.  Zuzka, Agnieszka Klaudia i ja. Przeciwko zespołowi z Berlina.
No i nadszedł czas , gdy zaczęłam mieć wątpliwości. Bo przecież granie w 11-stce to wielki zaszczyt, ale również obowiązek. Agnieszka, która gra w BVB już od dwóch lat wpierała mnie. Jej było prosto mówić- była niezastąpiona w Borussi. Kibice ją pokochali, tak jak cały sztab trenerski i drużyna. Była pierwszą Polką w damskiej drużynie BVB.  Druga była Zuzia, która też bardzo szybko stała się ulubienicą kibiców z Signal Iduna Park.  No , a teraz przyjechałyśmy z Klaudią, ona zawsze była ode mnie lepsza, dlatego nadal dziwię się , że jestem w wyjściowym składzie.
Nie ma jednak czasu na takie pesymistyczne myśli. UDA SIĘ! bo dlaczego miałoby się nie udać? Wkładamy w to co robimy całe serducho i jesteśmy gotowi na mecz w 100% Tym bardziej, że trzeba pocieszyć kibiców po porażce chłopaków w meczu CL z Arsenalem.
Zawiązałam czarno żółte korki i pobiegłam z drużyną na murawę. Nadeszła godzina 15:30.
Obok nas stała drużyna z Berlina. Piłkarki umięśnione, duże i z wiarą, że im się uda.
Dziewczynka, którą prowadziłam za rękę spojrzała na mnie i powiedziała:
-Dacie radę? Wygracie? - i jej oczy zrobiły się szkliste jakby miała zaraz zacząć płakać.
Uklękłam obok niej by dorównać jej wzrostem, złapałam z jej małe rączki i powiedziałam :
-Zrobimy wszystko , by wygrać! Obiecuję Ci to!
-Mój tatuś jest wielkim kibicem waszej drużyny, ale leży w szpitalu - dziewczynka wyraźnie posmutniała.
-Obiecuje ci, że zagramy to dla twojego tatusia! - uśmiechnęłam się do niej, a ona odwzajemniła ten wspaniały gest.
Teraz ten mecz trzeba było po prostu wygrać! Gdy patrzyłam na te oczka tej dziewczynki, która zrobiłaby wszystko dla swojego taty, aż chwytało mnie to za serce.
Wyszliśmy! Na trybunach siedziało kilka tysięcy ludzi, kibiców!
Mimo wszystko było ich dużo jak na mecz kobiecej piłki nożnej.
Bilety były tanie , a więc ludzie mimo wszystko przychodzili!
Mecz zaczynałyśmy my. Przy piłce stanęła Agnieszka i Zuzia.
Sędzia wziął do ust gwizdek i rozpoczął mecz- Dortmund : Berlin
Widocznie prowadziliśmy, graliśmy pressingiem i szło nam bardzo dobrze. Niestety piłkarki z Berlina nie były zadowolone tym faktem , mimo wszystko nie mogły przedostać się przez naszą obronę. Nie pasowało im to - zdecydowały się faulować. Zaczęły sypać się żółte kartki , a Jurgen nie wytrzymywał z nerwów- jak zawsze!
W 24 minucie Agnieszka strzeliła z rzutu wolnego. Stadion oszalał, a  drużyna przeciwna była coraz bardziej zła. To spowodowało, że strzeliły nam bramkę  w 45 minucie- kubeł zimnej wody na zejście do szatni.
W szatni Klopp był w swoim żywiole.  Tak więc wyglądał w przerwie, w szatni?! To wszystko było dla mnie nowe. 15 minut minęło bardzo szybko. Znowu zdeterminowani wyszliśmy na boisko.
Graliśmy dobrze, mimo wszystko nadal utrzymywał się wynik 1:1. w 85 minucie Agnieszka została sfaulowana w polu karnym - To oznaczało rzut karny , i drugą żółtą kartkę dla Kavinowej , czyli gają w 10!
Mimo wszystko , mimo tego, że stanęliśmy przed możliwością strzelenia i wygranej to nie cieszyliśmy się. Agnieszka nie podnosiła się z boiska.
-Nie dam rady! - mówiła do nas.
Zaraz podbiegł sztab medyczny , a Jurgen przeprowadził zmianę. 
Do rzutu karnego stanęła Zuzia. Czy będzie to polski mecz?
Sędzia gwizdną i Zuzka zaczęła biec. Wykonała go idealnie. Prowadziliśmy 2:1. Potem jednak musieliśmy się bronić, bo zawodniczki drużyny przeciwnej były gotowe zremisować! Mimo wszystko wygraliśmy!
Podziękowaliśmy kibicom i poszliśmy do szatni tam czekała na nas Agnieszka.
-I co z Tobą? - zapytałyśmy chórem
 -Będę żyła! Więcej było strachu jak Ada ferrari prowadziła - zaśmiała się Aga.
-HAHAH bardzo zabawne, ale wiadomo już coś - zapytałam
-prawdopodobnie zwichnęłam sobie kostkę. Będzie dobrze. Przebraliśmy się i wyszliśmy z SIP. Tam stał...Mats Hummels
-Gratuluje wygranej! Agnieszka jak się czujesz? - zapytał
wmurowało Nas. Skąd On znał imię Agnieszki? Spojrzałyśmy tylko na siebie z Zuzią i był to wzrok typu " ♥♥♥"
Jednak nie mogłam słuchać rozmowy między prawdopodobnie zauroczonym Matsem i Agą , bo ktoś pociągną mnie za koszulkę.
-Wiesz, ze Ci bardzo dziękuję ! Dotrzymałaś obietnicy!
To była ta mała dziewczynka, na jej buzi zawitał znowu uśmiech.
-Obiecałam! I dotrzymałam! Pozdrów tatusia ! Na pewno niedługo będzie zdrowo i wróci do domku i będziecie się razem bawić!
-Obiecujesz? - zapytała znowu dziewczynka
Nie wiedziałam w jakim stanie jest jej tata, ale  za dziewczynką stanęła jej mama ze łzami w oczach. Wzięła dziewczynkę i powiedziała jej , że jej tatuś musiał odejść. Tam do góry! W moich oczach pojawiły się łzy tak jak u małej dziewczynki.
-On się już ze mną nie pobawi prawda? - zapytała
Złapałam ją za rączkę.
- Ale na pewno bardzo za Tobą tęskni. I będzie teraz zawsze obok Ciebie. Będzie zawsze obok, gdy będziesz się bawić. Będzie zawsze gdy będziesz szła do szkoły. Teraz tez jest przy Tobie.
-Ale gdzie? - zapytała oglądając się za siebie malutka dziewczynka
-Nie widzisz go, ale on jest w twoim serduszku. On tam teraz zamieszkał. I jest teraz z Toba i twoją mamusią, pamiętaj!
Wyjęłam z mojej torby małego misia, którego kiedyś dostałam na urodziny.
-Proszę! To dla Ciebie. - powiedziałam
-Dziękuję- dziewczynka uśmiechnęła się i rączką zebrała mi łzę z policzka.
Złapała mamę za rękę i obie odeszły w stronę swojego auta.
Dopiero teraz bez żadnego pohamowania zaczęłam płakać, takie historie zawsze mnie wzruszały. Skierowałam się w stronę auta, całkowicie zapominając o dziewczynach i Matsie .
-Ada? - usłyszałam - Płaczesz?
Odwróciłam się i zobaczyłam Kubę, podszedł do mnie , a ja bez słowa się do niego przytuliłam. Nie wiem dlaczego. Nie miał być to znak mojej wielkiej miłości, ale potrzebowałam kogoś do kogo się przytulę. Po wytarciu w jego koszulę moich łez wsiedliśmy do mojego auta.
Opowiedziałam mu całą historię. Co jak co, ale Kuba bardzo dobrze rozumiał co czuła ta mała dziewczynka.
Zjadłam kolację z Kubą i mimo wygranej nie potrafiłam się uśmiechnąć.
-Jak by cos to dzwoń- powiedział Kuba wychodząc z mojego mieszkania
-Dobrze- powiedziałam ze zwieszoną głową
-Ej...spójrz na mnie!
Podniosłam niepewnie głowę i spojrzałam w jego nieziemskie oczy
Nagle nasze twarze były coraz bliżej, Bliżej. Nie wiedziałam co się dzieję. Byłam w niebie. Nagle jednak zorientowałam się co robimy. Z tej pięknej chwili wyrwał mnie sms od Klaudii
" Mats opiekuje się Agnieszką- W JEGO DOMU!!!!!!!!!!!!!!"
Zdziwiona sms-em, stwierdziłam, ze musze dowiedzieć się co się działo, gdy mnie nie było.
Kuba wyszedł.
Co miał znaczyć ten pocałunek?  Czy chciał on oderwać moje myśli od taty tej dziewczynki, czy może miało to jakieś głębsze znaczenie?
Nie miałam siły, by dochodzić teraz co się dzieję z Agą i Matsem, jeżeli jest u niego to chyba jest bezpieczna. Położyłam się do łóżka i próbowałam zasnąć.




 

Rozdział 6

Wstałyśmy rano i poszłyśmy na poranny bieg z Anią.
Wykonałyśmy trening, i poszłyśmy do kuchni. Dobrze się bawiłyśmy robiąc owocowe placki , a cała kuchnia była w mące!
Ania pojechała do domu, a ja posprzątam w kuchni i zaczęłam przygotowywać się na dzisiejszy mecz chłopaków
Zwinęłam transparent, który całą noc schną i przygotowałam strój BVB, szalik.
Do meczu było jeszcze dużo czasu. W Dortmundzie zaczęło się chmurzyć. Powoli zaczęło padać... prawdziwa angielska pogoda. Usiadłam na kanapie i pomyślałam , że  jutro gramy mecz! My - dziewczyny! Dziś miał być trening, no ale mecz chłopaków niszczy takie plany ;)
Każdy więc miał trenować we własnym zakresie. JA trening zaliczałam rano!
Miałam taką ochotę wyjść na dwór pograć! Po chorobie tak mi brakowało piłki- no ale deszcze pokrzyżował moje plany.
Porozmawiałam z mamą na skype i zaprosiłam ją do mnie, do Dortmundu. Obiecała , że przyjedzie!
Przygotowałam obiad i dobrą godzinę siedziałam w kuchni. o 18 umówiłyśmy się z dziewczynami , by razem pojechać na SIP. Ubrałam się w strój wzięłam transparent i pojechaliśmy na stadion. Tam cały czas rozmawialiśmy, albo z dziewczynami albo z fanami BVB, Ci  co tworzą ŻÓŁTĄ ŚCIANĘ są niesamowici!
 Czas leciał szybko i wybiła 20:45! Na boisko weszły dwie drużyny, które walczyły o zwycięstwo!
Sędzia zagwizdał i mecz BVB : Arsenal się rozpoczął !
pierwsza połowa raczej be większych emocji. Walka wyrównana tak jak wynik - 0:0
Po przerwie Borussia wyszła na boisko z nowymi siłami! Z nową motywacją , którą  w szatni napawał Jurgen Klopp!
Dortmund walczył, próbował- BYŁ LEPSZY, jednak nie wykorzystane akcję się mszczą. 0:1. Arsenal strzela i wynik już zostaje do końca meczu.
Z odwróconym uśmiechem powoli schodziłyśmy z trybuny. Poszliśmy na dół - do drużyny, której teraz na pewno potrzebne było nasze wsparcie. Ania pobiegła do Lewego, a My poszłyśmy do Jurgena , który właśnie rozmawiał z Kubą.
-Mimo wszystko dobry mecz w szczególności druga połowa.- powiedziałam
-Tyle nie wykorzystanych akcji- ubolewał Kuba.
-Było dobrze, zabrakło tylko zwycięstwa - dopowiedziała Agnieszka
-Czyli tego co najbardziej się liczy - zwiesił głowę Kuba
-Nie ma się co łamać! Za kilka dni Bundesliga! jutro grają dziewczyny! Żyjmy kolejnymi meczami- odpowiedział Klopp, pełen motywacji i z chęcią na zagranie kolejnego meczu - nawet teraz!
-A może... przyjedziecie do mnie, wiem jutro macie mecz, no ale na godzinkę - zwrócił się z propozycją do nas Błaszczykowski
-No to co dziewczyny?- zapytałam patrząc na Klaudię i Zuzię , bo Agnieszki nie trzeba był pytać po raz drugi!
-Jedziemy! - krzyknęła Zuzka!
Wsiadłyśmy do jego ferrari i pojechaliśmy do jego pięknego domu.
-Zapraszam otworzył drzwi. Weszłyśmy, ale zastanawiałam się dlaczego zaprosił Nas , a nie np. Łukasza. No albo kogoś z drużyny. Dlaczego Nas?
Usiadłyśmy na wielkiej swoją drogą bardzo wygodnej kanapie i ściągnęłyśmy kurtki.
Kuba przyniósł butelkę wina. Ja zostałam przy wodzie, bo zastrzyków nie mogłam łączyć z alkoholem.
po godzinie trzeba było się zbierać. Był już dość ciemno.
-Odwiozę Was! - powiedział Jakub
-Kuba piłeś - przypomniałam
-Ale jest ciemno... Ada ty nie piłaś  MASZ - powiedział dając mi do ręki kluczyki
-Człowieku JA W ŻYCIU NIE PROWADZIŁAM FERRARI! -  patrzyłam na niego jak na człowieka , który nie wie co robi.
-Dasz radę, jutro przyjdę po auto , więc nie będziesz musiała odwozić DASZ RADĘ
Wyszliśmy z domu
-Nie pozabijaj nas - patrzyła na mnie ze strachem Klaudia
-Dajesz Ada! - słuchać było Kubę w oknie
Powoli odpaliłam auto, auto to mało powiedziane - maszynę,  która była warta miliony.  Ruszyliśmy. Szybkość. Wiatr we włosach - i ten strach!
Gdy w końcu dotarliśmy pod blok Zuzia krzyknęła
-ŻYJEMY! ♥
-HAHHAH - bardzo śmieszne - odpowiedziałam. Zamknęłam auto i poszliśmy do domu się wyspać jutro MECZ!

wtorek, 5 listopada 2013

Rozdział 5

Obudziłam się następnego dnia dopiero po 11...po wczorajszej nocy.. to cud, że zasnęłam. Wstałam, poszłam do kuchni gdzie leżały te nieszczęsny zastrzyki.
-Dla BVB...- I wbiłam igłę... po wszystkim
-Uff..
Nie mogłam jakoś usiedzieć na miejscu. To co powiedział wczoraj Kuba. Wyżalił się. Bał się... O mnie... To takie... słodkie i chyba .. romantyczne? Zawsze marzyłam o rycerzu na białym koniu , no ale piłkarz BVB z karateczką obok też mogą wybawić z opresji. Ubrałam się i ogarnęłam włosy. Poszłam do Klaudii, w końcu ona też wczoraj dużo przeżyła...
-Hej! - Mogę? - zapytałam stojąc w drzwiach koleżanki.
-Tak wejdź.- zaprosiła mnie do środka
-Trzymasz się? -zapytałam, gdy zobaczyłam mały, biały plasterek na jej szyi.
-Taaakk. Wszystko jest OK. A u Ciebie?
-No zasnąć po wczorajszym dniu było trudno....
-Całą noc nie spałam... Dobrze, że Agnieszka napisała do Kuby, a ten szybko przyjechał.
-No i, że był z Anią- dodałam.
-Wiesz co się z nim teraz dzieje? - spytała mając na myśli sąsiada,
-Czytałam rano gdzieś w Internecie, że jest w areszcie... A no i wyrzucili go z bloku.
-No i dobrze...
Nie odpowiedziałam
-Ada!? DOBRZE PRAWDA?! - zadała pytanie Klaudia.
-A jeżeli on był tylko pijany... No wiesz może coś się stało, on nigdy nie pił, nie był alkoholikiem!
-Ada! Bronisz osoby, która chciała nas pozabijać!!-krzyczała Klaudia.
-No, ale jeżeli on był nie poczytalny...
-Nie baw się w adwokata! Jak na razie grasz w BVB, a nie siedzisz w sądzie z immunitetem
Na początku spojrzałam na Klaudię dziwnym wzrokiem. Dopiero później przypomniały mi się czasy gimnazjum i podpowiadanie jej na kartkówkach min. z immunitetu.
-HAHAHHA! Jesteś głodna? - zapytałam.
- Pytanie retoryczne!
Zeszłam jedno piętro na dół do mojego mieszkania i wyjęłam kilka składników. Szybko zrobiłam słodki deser, w którym miałyśmy zatopić smutki poprzedniego dnia.
-Wiesz, że cię uwielbiam! - powiedziała Klaudia biorąc do buzi ostatni kęs kanapki.
-No WIEM!♥
Posiedziałam jeszcze trochę i wróciłam do domu. Jutro chłopaki grali mecz w Lidze mistrzów z Arsenalem na NASZYM stadionie. Zapowiadały się niesamowite emocje! Oczywiście, że musiałyśmy tam być! Wszystkie! By wspierać chłopaków, tak jak oni wspierają nas , gdy my gramy! Taki już mamy układ. Wiadomo, że na naszych meczach jest mniej osób niż na meczach męskiej drużyny BVB, ale czasem są tego plusy. Można usłyszeć z oddali głos Kevina , który zawsze przeżywa mecze Borusii Dortmund. O godzinie 17 razem z Agą, Zuzią, Klaudią, Anią Lewandowską spotkałyśmy się , by zrobić  wielki plakat, wielki motywacyjny transparent!  Wielki napis "BVB" i nazwisko każdego piłkarza tej drużyny!  KAŻDEGO!
Skończyłyśmy o 21, dziewczyny poszły do domu, ale nie Ania. Było już ciemno. Ania została u mnie na noc. Odbyłyśmy trening z Adą na skype :)
Zrobiłyśmy kolację i o 23 położyłyśmy się spać. Tym razem noc minęła spokojnie i bez niepotrzebnych wrażeń. Obudziłyśmy się wypoczęte i poszłyśmy pobiegać. Po tych zastrzykach można zapomnieć , że było się chorym!
-------------------
Dziś krótki , ale jest! Niestety musze zrobić jeszcze WOS, angielski i historię!  POZDRAWIAM ;) :*
 
 
 


poniedziałek, 4 listopada 2013

Rozdział 4

Podeszłam do niego i ze spokojem próbowałam porozmawiać.
-Niech Pan się uspokoi .. . - mówiłam , wolno i po cichu.
-TYLKO SCHALKE!! - krzykną mi przed twarzą sąsiad, który był kibicem tego klubu.
Byłam MIMO wszystko spokojna, wiedziałam, że facet nas ( Mnie, Klaudii , Zuzi i Agi) nie toleruje, ale nigdy nie był agresywny.
-Tak, Tak. Ale proszę niech Pan pójdzie do domu położy się może do łóżka.- próbowałam przekonać go do schowania noża.
Wtedy Klaudia , która jest bardzo emocjonalną osobą zaczęła krzyczeć.
-TYLKO BVB! NIECH PAN JUŻ DO *** WRACA DO DOMU!
Facet wpadł w furię, amok i przyciągną ją do siebie i przystawił nóż do gardła.
Wszyscy spanikowali, ale musieliśmy działać spokojnie i rozważnie w szczególności teraz. Klaudia nie działa mądrze tylko Go podburzając , no ale kto myśli logicznie o 2 w nocy!?
-Spokojnie. Czego Pan chce? - zapytałam sąsiada z pierwszego piętra, który wydawał się być coraz bardziej zdenerwowany i gotowy do ataku.
Ten za to nic nie odpowiedział , a tylko zaśmiał się jak "psychopata" w filmach. Zaczęłam mieć nadzieję, że to gorączka mi wybiła i to wszystko tylko mi się śni.
-PUŚĆ JĄ! - krzyknęła Zuzka!
Facet jak potulny baranek puścił Klaudię, odsuną od niej nóż i gestem ręki kazał odejść. Mieliśmy nadzieję, że wszystko jest OK, że zrozumiał, że robił źle, że jest pijany i nie panuje nad sobą. Jednak w jednej chwili rozwiał nasze marzenia i pociągną mnie za kawałek koszulki , wciągną do domu , wszedł za mną i zamkną drzwi na klucz.
Dziewczyny i inni sąsiedzi pukali, a właściwie waliły w drzwi sąsiada, którego ponosiło coraz bardziej.
-CICHO TAM! BO COŚ JEJ ZROBIĘ! -krzykną do ludzi na klatce!
Sąsiedzi się uspokoili , a Agnieszka poszła zadzwonić po raz drugi na policję.
Facet przyłożył mi nóż do gardła i nagle nie wiedziałam co robić. Cały spokój, który w sobie miałam gdzieś uciekł w czasie przyłożenia zimnego przedmiotu do szyi.
-Czego Pan chce? - pytałam z przerażeniem w głosie.
-----
Agnieszka w tym samym czasie napisała do Kuby, miała jego numer, bo oczywiście, że jej go podałam.
"KUBA!!! RATUJ! Sąsiad oszalał zamkną Adę, ma nóż! POLICJI NADAL NIE MA!!  ~Aga"

----------
Powoli przełykałam ślinę. Co może zrobić mi mężczyzna pod wpływem alkoholu? Odważy się coś zrobić? Policja przyjedzie? Zdąży?
W tym samym czasie usłyszałam kroki...Byłam pewna, że to policja...nagle usłyszałam głos, zdenerwowany, a raczej poddenerwowany... Głos , który uspokoił mnie choć na chwilę i dał nadzieję.
Był to głos Kuby.
-PUSZCZAJ JĄ!!!!! - krzykną Kuba przez drzwi, facet otworzył  i nie zdążyłam się obejrzeć , a leżał na podłodze. W drzwiach za to zobaczyłam Kubę i ... Anię Lewandowską.
W tej chwili wpadła policja. Jak zwykle za późno- było już po wszystkim.
-Wszystko OK? -podbiegł do mnie Kuba i obiją mnie ramieniem
-Tak...Dziękuję - Powiedziałam cały czas drżącym głosem.
-Gorączka Ci chyba wróciła choć , połóż się - i zabrał mnie do mojego mieszkania.
Mimo wszystko nie mogłam zasnąć. Gdzie był ten spokój , który trzymał się mnie jeszcze pół godziny temu?
-Zaśnij- powiedział Kuba
-Ty jeszcze tu jesteś? - spytałam się Kuby
-A co mam sobie iść?- uśmiechną się jak nigdy
-Nie... To znaczy jak chcesz - i odwzajemniłam uśmiech
Kuba wyszedł do kuchni i przyniósł kubek  herbaty.
-Tak wiem, ze jest 3 rano, ale masz może ochotę?
-Dzięki. - i wzięłam od niego kubek z ciepłym napojem
-Wiesz...tak bardzo się przestraszyłem, gdy ten facet, był pijany, miał nóż...- widać był że Kubie leży coś na sercu.
-Jakby wróciły wspomnienia, gdy moja mama...- głos mu się zaciął i teraz próbowałam go pocieszyć. Nic nie mówiłam. porostu byłam. Obok. Teraz.
-Dziękuję- popatrzył na mnie
-To ja dziękuję. Tobie, Ani, dziewczyną..
Wzięłam kilka łyków herbaty i zasnęłam nie wiadomo kiedy.
 
 

Rozdział 3

Uśmiechnęłam się tylko do telefonu i odpisałam
"UPS... Pozdrawiam"
Z drugiej strony skąd dziewczyny wiedziały, że Jurgen był u mnie w domu?
Nie zaplątałam sobie tym głowy, wstałam , zrobiłam śniadanie i spojrzałam na leżące obok zastrzyki. I na spojrzeniu się tylko skończyło. Zalogowałam się na mojego bloga o zdrowym odżywianiu i napisałam notkę - przepis na sałatkę oraz trochę informacji o cukrzycy. Wyłączyłam laptopa i sięgnęłam do szafki ze zdjęciami. Tymi starymi, ale też tymi z ostatniego roku. Wróciłam też pamięcią do wyjazdu do Piły z Anitą. Na kolejnych stronach były zdjęcia z Karolem... Nie wyrzuciłam ich...mimo wszystko.  Po policzku popłynęła mi łza... z jednej strony nie potrafiłam się z tym pogodzić. Musiałam wyjechać z "mojego raju na Ziemi" z powodu chłopaka, ale na teraźniejsze życie też nie narzekam, Dortmund , przyjaciółki, klub, trener i... Kuba... Nie wiem czy mogę to nazwać miłością, czy może jeszcze nie... Poszłam do kuchni zrobić sobie kawę. Znowu spojrzałam na te zastrzyki... już miałam je brać do ręki , gdy zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Ufff..- pomyślałam
W drzwiach staną Kuba z kluczykami od mojego samochodu.
-Dziękuję! -powiedział
-Nie ma sprawy. To ja dziękuję. Wejdziesz?
-Ale na chwilę, za godzinę mam trening. - powiedział i wszedł.- Lepiej się czujesz?
-Taak...zdecydowanie!
-Zastrzyk zrobiony?
-Eee.. Agnieszka miała kurs z medycyny więc poczekam jak wróci i pójdę do niej. Sama wolę nie ryzykować.
-HAHAHAH...- zaczął się śmiać
-Z czego się śmiejesz? - zapytałam
Wtedy Kuba wskazał na karton po pączkach, które przyniósł wczoraj Jurgen Klopp.
-Zgadnę: Jurgen ? - powiedział
-HAHA Tak, a co to już jego zwyczaj?
- Oj tak! Zawsze coś przyniesie do zjedzenia "na osłodę życia".
I tak siedzieliśmy z Kubą i rozmawialiśmy. Jednak szybko musiał już uciekać na swój trening. Jednak nie czułam się samotna, bo zaraz przyszła Agnieszka, która miała dać mi zastrzyk, próbowałam odwlec tą chwilę jak tylko się da , no ale ... był to marne w skutkach..
-No nie będzie bolało - mówiła Aga.
-Taaa.. wcale...- Wiedziałam , że będzie ! Nienawidziłam igieł!
-No chodź i nie marudź!
I usiadłam na kanapie, a Agnieszka wzięła w rękę rękawiczki , założyła je i włożyła igłę do strzykawki.
-Na 3... 1...2...- i poczułam ukucie... zacisnęłam zęby i zaraz Agnieszka wyciągnęła igę
-Było tak strasznie?
-Tak...
-No nie marudź! - Uśmiechnęła się Aga
Potem Aga została na obiedzie, okazało się , że na obiad załapał się też Kuba, który po treningu przyjechał, by sprawdzić czy zrobiłam zastrzyk.
Usiedliśmy w trójkę przy stole i zaczęliśmy jeść. Widziałam wzrok Agnieszki. I dziwnie się poczułam. Czy to się nazywa "Zazdrość"? Ale on nie jest moim chłopakiem, znam go 3 dni...
Jeżeli czułabym zazdrość musiałabym "kochać"/ Tylko czy ja go kocham? Czy tylko BARDZO lubię...
Z zamyśleń wyrwali mnie znajomi.
-No To jak Ada "zabiła" Kloppo?- zapytał Kuba
-Eee...HAHAHA nie wiem... Jakoś tak...Morderca nie zdradza swoich metod!- zaśmiałam się
Po pełnym śmiechu i rozmowy obiedzie znajomi poszli do swoich domów, a ja zabrałam się za zmywanie. Po godzinie połączyłam się na SKYPE z Anitą :)
Tym razem nikt nie zakłócił naszej rozmowy :)
Wieczorem włączyłam jakiś film i miło spędziłam czas. Wyjęłam telefon i napisałam do Kloppa
"Zdrowia trenerze! Przepraszam :/"
 
 
 "Nic się nie stało! HAH! Trzeba było nad odpornością pracować"
 
 
 
 
 
 
"Mimo wszystko cieszę się , że trener żyje! Drużyna mnie już o zabójstwo oskarżała"
 
 
 
 
 
 
"Spokojnie! Żyję! I jak wrócę to będzie taaaki trening"
 
 
 
 
 
"Na meczu już trener będzie?"
 
 
 
"A jak inaczej!"
 
 
Uśmiechnęłam się do telefonu i zasnęłam przed telewizorem.
W nocy dobiegł mnie dziwne hałasy z klatki. Wstałam niechętnie z łóżka , wyłączyłam TV i poszłam to sprawdzić. Nasz sąsiad z dołu upił się i śpiewał na całego mimo godziny 2 w nocy. Nie mogliśmy z sąsiadami go uspokoić i zadzwoniliśmy na policję, bo facet wyciągną nóż i zaczął nim wymachiwać i grozić , że wszystkich zabije. 
----------------------------
No i tak troszkę tajemniczo kończę rozdział 3! :)
PODOBA SIĘ ? :)
POZDRAWIAM :* 
 
 


 

niedziela, 3 listopada 2013

Rozdział 2

Wstałam rano po nie przespanej nocy. Dopadła mnie wczoraj najwidoczniej jakaś grypa, zaczęłam kaszleć, bolało mnie gardło i miałam gorączkę. Spojrzałam na zegarek - do treningu była jeszcze godzina. Wstałam z łóżka wzięłam jakieś leki na zbicie gorączki i stwierdziłam, że pójdę na trening.
Wsiadłam do mojego Opla i podjechałam punktualnie pod Stadion. W szatni były już dziewczyny, przebrałam się szybko i wyszłyśmy wszystkie zwarte i gotowe na męczący trening autorstwa Kloppo.
-No To Kółeczka!! - powiedział zadowolony Jurgen i sam zrobił 2 okrążenia, by się rozgrzać. W czasie biegania dopadł mnie straszny kaszel. W pewnym momencie musiałam stanąć i odpocząć , bo nie dawałam rady. Podeszłą do mnie Zuzia.
-Wszystko OK? -zapytała patrząc na mnie.
-Tak, Tak. Biegniemy- powiedziałam i razem z przyjaciółką dołączyłyśmy do zespołu.
Mogłam odsapnąć, bo po 5 minutach trener pozwolił nam przestać biegać i pójść po piłki.
Trenowaliśmy z piłkami godzinę. Ja cały czas nie czułam się najlepiej i wiedziałam, że po treningu musze pójść do apteki. Zaczęliśmy grać mecz ,byłam w drużynie z Agnieszką, a Klaudia z Zuzką.
Gram na obronie. Niestety ta pozycja wymaga wielu przebiegniętych kilometrów, ale też precyzyjnych podań. Nic mi nie wychodziło. Zupełnie nic! Po próbie strzału na bramkę , aż usiadłam na murawie, bo nie mogłam wytrzymać z  powodu bólu głowy. Trener zatrzymał mecz i podszedł do mnie. Za nim poszły Aga , Paulina i Klaudia.
-Co jest Ada? - zapytał Kloppo
-Nie...Nic trenerze...- odpowiedziałam.
Agnieszka podała mi rękę i pomogła wstać.
-Ada popatrz na mnie! - powiedział Jurgen -Przecież Ty masz z 39 stopni gorączki! - można powiedzieć prawie krzykną po dotknięciu mojego czoła.
-Ale... - próbowałam się jakoś wytłumaczyć.
-Nie ma żadnego "ale" ! Do domu, pod kołdrę! -rozkazał Klopp srogim głosem, ale na końcu i tak się uśmiechną.
Pożegnałam się ze wszystkimi i zeszłam z murawy.  Nałożyłam na siebie tylko dres , naciągnęłam czapkę i wyglądając trochę jak mój własny trener wyszłam z SIP. Ku mojemu zdziwieniu stał tam ..Kuba.
-Hej!, Już po treningu? - zapytał zdziwiony.
 -Hej! Nie... Ale ja lecę do domu..
-Coś się stało?
- Gorączka i grypa - powiedziałam patrząc w jego oczy.
-Chodź podwiozę Ci do domu! - zaproponował -Albo nie ! Do lekarza!
-Kuba...mam auto, a po drugie to tylko zwykła grypa, położę się  wezmę jakiś lek i mi przejdzie.
-Nie będziesz teraz prowadziła!- powiedział , wziął mi z ręki moje kluczyki i wsiadł do mojego auta.
-No wsiadaj!
Zaszokowana patrzyłam na to co się dzieję , ale wsiadłam do auta.
-Kuba...Ale do mojego bloku jedzie się w DRUGĄ STRONĘ!
-Wiem, ale tędy jedzie się do lekarza.- powiedział dumny z tego, że udało mu się mnie zaciągnąć Kuba
-Ale Kuba..... - powiedziałam bez silnie i zaczęłam kaszleć.
-Nie ma "ale Kuba" , sam słyszę jak kaszlesz. Bo przecież jesteś taka odpowiedzialna i z grypą jedziesz na trening! Możesz się nabawić zapalenia płuc! - mówił poważnie pomocnik Borusii.
Po 10 minutach podjechaliśmy pod przychodnię.
-No wchodzimy! - powiedział Kuba otwierając mi drzwi.
W Kolejce czekaliśmy 30 minut. Spojrzałam na zegarek.
-Kuba TY ZARAZ MASZ TRENING! - powiedziałam
-Trudno, spóźnię się.. - powiedział uśmiechnięty.
Już miałam mu mówić , że ma jechać i nie czekać tu ze mną , ale lekarz wyczytał moje nazwisko.
-ADRIANA PILSKA
Weszłam do gabinetu. Okazało się , że złapałam grypę i mam siedzieć w domu 4 dni! Dodatkowo lekarz zapisał mi leki.
-4 dni w domu? Doktorze ja za 6 dni gram mecz!- powiedziałam
-No to albo zostajemy w domu, albo bierzemy zastrzyki - powiedział doktor Lwicekor
Zawahałam się nad odpowiedzią, panicznie boję się zastrzyków, igieł, no ale dla Borussi wszystko.
-Niech będzie...Ile tych zastrzyków? - zapytałam z nadzieją, że będą to 2-3
-6
-Ile??? Doktorze litości!
-No ewentualnie 5. To co decyduje się Pani?
Kiwnęłam głową i usiadłam na kozetce. Podwinęłam rękaw  bluzy BVB i czekałam tylko na ten nie miłosierny ból. ... Beznadzieja! Ból!
-No to teraz tylko 4!
Lekarz dał mi receptę i wyszłam z gabinetu.
-No i? -zapytał Kuba
-4 zastrzyki, bo inaczej nie gram w meczu za 6 dni..
-No to współczuje...
Podjechaliśmy do apteki. A potem do mojego domu. Znowu spojrzałam na zegarek.
-Masz jeszcze 10 minut! Może zdążysz. Ja stąd na SIP jadę 5 min.
-Zdążę! Spokojnie!
-Weź auto - powiedziałam do niego!
-Pojadę autobusem!
-Nie dasz rady w 10 min.
Kuba wziął kluczyki i pojechał w stronę stadionu.
W domu zrobiłam sobie ciepłą herbatę i włączyłam komputer. Na skype gadałam z przyjaciółką przez dobre 3 godziny!
Niesamowicie za sobą tęsknimy. Moją rozmowę przerwał mi dzwonek do drzwi.
-Spodziewasz się kogoś? -zapytała Anita
-Nie..-odpowiedziałam
Ale w drodze do drzwi przypomniałam sobie, że dałam Kubie kluczyki do auta, i to pewnie on. No Albo dziewczyny z góry.
Otworzyłam drzwi ...zamurowało mnie widok osoby stojącej przed drzwiami.
-Lepiej się czujesz? - Przywitał mnie Jurgen Klopp
-Aaa...Eeee.. Tak... Do meczu będę zdrowa.
-Przyniosłem coś!
-Zapraszam- ruchem ręki zaprosiłam trenera do domu.
Szybko rozłączyłam się ze skype-a i poszłam do pokoju gdzie siedział "Kloppo"
-Przyniosłem coś na osłodę życia- powiedział Jurgen otwierając pudełko.
-O dziękuję trenerze. Kawy, herbaty? -zaproponowałam
-Kawę poproszę - uśmiechną się Jurgen
Zrobiłam dwie kawy i usiedliśmy w salonie. Był tak...dziwnie...
Siedziałam w moim domu z moim trenerem...
Rozmawialiśmy dość długo , a potem poszedł do domu. Byłam już tak zmęczona ,że położyłam się spać.
Rano dostałam tylko sms-a
"Zabiłaś Kloppa? HAHAHHA Kloppo chory!! " 
-----------------------------------
No i jest rozdział 2 :)
Podoba się? :)
Może i to nie jest typowe opowiadanie , ale :) Może to je wyróżnia :))

Rozdział 1

Wstałam rano przed budzikiem. Spakowałam torbę treningową i zjadłam śniadanie.  Wzięłam kluczyki do samochodu i ruszyłam w stronę Signal Iduna Park. Jak zwykle byłam przed czasem. Weszłam do szatni, ale usłyszałam jak w pokoju obok ktoś rozmawia. Przebrałam się w czarno żółty strój, narzuciłam bluzę z datą "1909" i poszłam to sprawdzić. Ku mojemu zdziwieniu z pokoju trenera wyszedł : Jakub Błaszczykowski
-Co On tu robi, oni treningi maja dopiero za 3 godziny! - pomyślałam.
-Do widzenia trenerze -powiedział Kuba , który wychodząc uderzył mnie drzwiami. Upadłam na podłogę.
-Ojej Przepraszam , nic Ci się nie stało? -zapytał po niemiecku i pomógł mi wstać.
-Nie wszystko ok - odpowiedziałam po polsku i uśmiechnęłam się do niego.
-POLKA?- prawie krzykną zdziwiony Błaszczykowski.
Słysząc dziwne dźwięki wyszedł też Klopp. Tym razem to On otworzył bez zastanowienia drzwi i razem z Kubą polecieliśmy na podłogę. Teraz to nasz trener mnie przepraszał.
Jurgen poszedł po woreczki z lodem , bo dostaliśmy z pomocnikiem BVB klamką w czoło.
-Od dawna grasz w BVB?
-Od .. tygodnia- uśmiechnęłam się delikatnie.
-W ramach rekompensaty za te drzwi może masz ochotę wybrać się na kawę?
-Hmm..Bardzo chętnie.
-To o 18 w "latte"?
-OK!
W tym czasie przyszedł trener z woreczkami lodu. Przyłożyliśmy je sobie do czoła i rozeszliśmy się. W tym czasie na trening przyszła Zuzia, Klaudia i Agnieszka.
-Widzieliście GOO!!!???? - Krzyknęła Aga wchodząc do szatni!
-Tak, a nawet dostałam od niego drzwiami!
-Romantycznie - zaśmiała się Klaudia
-Tak, a jutro w gazetach " piłkarze bici na treningach" - zaśmiała się Zuzia!
Potem przyszła reszta zawodniczek i zaczął się trening. Po jak zwykle wyczerpującym treningu marzyłyśmy już tylko o zimnym prysznicu! Jednak Kloppo wziął mnie na "słówko"
-Przepraszam, za te drzwi dzisiaj, nie chciałem.
-Ale nic się nie stało - uśmiechnęłam się do trenera
-Nie wcaleee..-powiedział wskazując na moje czoło.
-HAHA..to naprawdę nic takiego. Nawet nie boli! - znowu uśmiechnęłam się.
Potem poszłam do szatni, tam czekały na mnie polki.
-No , NO , NO ....Miłość w powietrzu!! - powiedziała po cichu  Zuzanna.
-Zuzka! - spojrzałam na nią srogim wzrokiem i skoczyłam pod prysznic.
Wychodząc z SIP minęliśmy się z chłopakami.
-Pamiętaj 18! - powiedział , ktoś za moimi plecami
Odwróciłam się i zobaczyłam, że był to Kuba.
Po treningu na obiad przyszła do mnie Agnieszka, chciała wybadać sprawę z Kubą.
-Ale co tu opowiadać?- spytałam się , gdy dziś zadawała po raz piąty to pytanie.- dostałam od niego drzwiami, potem pomógł mi wstać, dostaliśmy drzwiami od Jurgena i na przeprosiny Kuba chce mnie zabrać na kawę o 18... tyle.
-TYLE? ADA !! Ty go widziałaś! Każda , by się dała pokroić , żeby pójść z nim na kawę.- krzyknęła podekscytowana Agnieszka.
-No...brzydki nie jest..- potwierdziłam i zabrałam się za robienie zupy- krem z dyni.
Potem jak zjedliśmy obiad, Aga wróciła do domu, a ja włączyłam komputer i poczytałam najnowsze newsy . Chwile pomyślałam i wpisałam w google Jakub Błaszczykowski - wyskoczyło mi pełno zdjęć. No, Aga miała racje.... To jest CIACHO! Ale, czy ja chce teraz się angażować, po tym wszystkim jak zdradził mnie Karol...Musiałam wyjechać z ukochanego miasta przez niego!
Jeżeli on mnie też skrzywdzi!? Ale chwila! On mnie tylko zaprosił na kawę! Dlaczego ja już planuje życie z obrączką na ręku?
 Wyłączyłam komputer i wybrałam sukienkę na dzisiejsze spotkanie...sukienkę...hmmm.. To tylko przeprosinowa kawa, a nie randka!
Z drugiej strony trzeba jakoś wyglądać! To gwiazda BVB!
Ubrałam się jednak elegancko, nie za szykownie, ale tez nie "byle jak"
Narzuciłam płaszcz i wyszłam z domu , by się nie spóźnić.
O 17:50 doszłam do kawiarni" Latte".
Usiadłam przy stoliku i czekałam na Kubę. Nie miałam do niego numeru, żadnego kontaktu, musiałam czekać.
-A jak coś mu wypadło? Nawet nie zadzwoni no bo jak?- denerwowałam się siedząc w kawiarni.
Ale o 18:00 punktualnie w kawiarni zjawił się Jakub.
Wyglądał świetnie!  Zresztą jak zwykle ! - co ja mówię!?
Próbowałam opanować myśli, ale On był idealny w każdym calu!
-Cześć! Długo czekasz? -zapytał
-Nie! No co ty ! Dopiero przyszłam!
Zmówiliśmy kawę i ciasto. I rozmawialiśmy cały czas.
-A jak to się stało, że tu przyjechałaś? -zapytał.
A teraz nie wiedziałam czy mam mu powiedzieć prawdę, o Karolu, czy skłamać, że chciałam się rozwijać i uciać temat puki nie jest za późno.
-EEee.. Tak jakoś się potoczyło, Świetny klub, trener, ludzie...chciałam się rozwijać....
Ale nagle pomyślałam jeżeli już rozmawiać to szczerze!
- Ale też musiałam uciec z Piły, kochałam to miasto, ale trudno tam o pracę, a gdy ją znalazłam ...mój chłopak był moim szefem...był tylko 2 lata starszy, ale ...zdradził mnie, oszukał ...- i popłynęła mi łza po policzku, jak zawsze gdy o tym mówiłam...
Kuba spojrzał na mnie, wyją chusteczkę i podał mi ją . Otarłam łzy i spojrzałam na niego. Za taflą łez wyglądał równie pięknie...
-Dziękuję.- uśmiechnęłam się
-Nie ma sprawy, przepraszam, że pytałem...
-Nie! No co Ty! przecież nic nie wiedziałeś. To nie twoja wina.
Dopiliśmy kawę do końca i Kuba stwierdził, że odprowadzi mnie do domu.  
Po 20 minutach spaceru doszliśmy pod mój blok, w którym mieszkały też Aga i Zuza.
Spojrzałam w okna, no oczywiście ... stały w nich i "czatowały"
-Dziękuję za wspaniały wieczór - Powiedział Kuba
-To ja dziękuję.
-A może... wymienimy się numerami...
-Ok - wyciągnęłam telefon.
nagle usłyszałam z okna dziewczyn "IIIIIiiiiIIIIiIiII"  , zaczęły krzyczeć , gdy zobaczyły, że wyciągamy telefony. Nie pomyślały tylko, że mają otwarte okno.
-Słyszałaś to? - spytał Kuba
W tym czasie Aga i Zuzia się schowały.
-Nie... Co? - udałam, ze nic nie słyszałam.
-Nie, może mi się przesłyszało....
-To dobranoc...
-Dobranoc..
Spojrzeliśmy sobie w oczy... pocałował mnie w policzek i już bez słowa poszedł w stronę domu.
Jeszcze chwilę zaszokowana tym wszystkim stałam w miejscu, a potem poszłam do domu!
Przed drzwiami stały już Klaudia, Aga i Zuzia. Zaprosiłam je do domu opowiedziałam przebieg spotkania i poszłam się umyć. Dziewczyny wróciły do domów, a ja nie mogłam zasnąć...
Ten pocałunek...
Czy to może miało coś znaczyć, tylko dlaczego tak szybko uciekł?
Ale znowu to nie powód , by śnić o pięknym ślubie z Jakubem u boku.
------------------
Mamy to!
Trochę mnie poniosła wyobraźnia, ale jest ! Rozdział 1 !
Mam nadzieję, ze się podobało! ♥
 

Bohaterzy

Adriana Pilska (20 lat)- dziewczyna po tym jak jej chłopak zdradził ją i zostawił nie mogła sobie znaleźć miejsca w rodzinnej miejscowości. Choć kochała Piłę musiała z niej wyjechać. Trudno był tam o pracę, a gdy ją w końcu znalazła nie mogła poradzić sobie po dramatycznym rozstaniu, chłopak był jej szefem , miał 22 lata. Wyjechała do Dortmundu po tym jak otrzymała ofertę grania w Borussi Dortmund. Szybko nauczyła się niemieckiego, a jej życie nabrało nowego rytmu!
Zuzanna Stokłosa (20 lat)- Młoda piłkarka Borussi Dortmund. Przyjechała do Dortmundu , by rozwijać swój talent grając w piłkę nożną. Na razie nie szuka miłości.
Pogodna , zawsze uśmiechnięta.
 
 Agnieszka Sielska  (20 lat) - młoda piłkarka Borussi. Gra w tym klubie od dwóch lat. Rozwija tam swój talent i dobrze czuje się w towarzystwie piłkarek!
Jurgen Klopp- Trener Borussi Dortmund ( i dziewczyn i chłopaków) Pełen emocji, jednak miły , pomocny i uśmiechnięty!
Klaudia Winiarska(20 lat)- Wyjechała do Dortmundu z Adą , by grać. Szuka też miłości w Dortmundzie!
 
 
 I piłkarze BVB