sobota, 15 marca 2014

Rozdział 27

Wszystko toczyło się świetnie, zaczęliśmy z Jurgenem organizować ślub.
Zorganizowałyśmy nawet miasto : Mainz, znałam już hotel, restauracje , kościół wszystko, gdy tu nagle w dzień ślubu... znaleźliśmy się znowu w Pile!!
-Jurgen...przecież Mainz to Twoje życie!!
-A Piła to Twoje!
-Ale...
-nie ma żadnego ALE, Piła też jest moim domem.
Łzy płynęły po policzkach, ja stałam w białej sukni on w garniturze.

weheartit
Nie pamiętam za wiele, wiem że to było piękne !
weheartit
Piękna długa suknia o której nawet nie pragnęłam marzyć, co 2-ga gazeta podliczała koszt Pilskiego ślubu Państwa Klopp a ja...byłam szczęśliwa i pewna , że nic nie zniszczy tych chwil, że nic się nie wydarzy. Borussia damska tak jak i męska odnosiły sukcesy , obie drużyny z Dortmundu wspinały się po drabinie  sukcesu , zdobywając z meczu na mecz więcej punktów. Co mogło zniszczyć tak piękny etap życia w Dortmundzie?
Pół roku później....
-Halo, tak mamo? co?? Ale co mu się stało? tak od zaraz? Mamo co ty mówisz? Tak...Jadę do Was!!!Pa! Trzymaj się!- rozmawiałam z mamą.
-Ada? Co się stało? -zapytał mnie mój mąż
-Mój ...Mój brat...Michał...
-Co  z nim? 
Cisza
-Ada...???
_On... jest w szpitalu.. on... potrzebuje przeszczepu... nee...nee...nerki...
Wpadłam w objęcia Jurgena , a później spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy.
-Jurgen....zadzwoń do Łukasza...
Po godzinie byliśmy w drodze do Krakowa , gdzie leżał po wypadku mój brat.
Ja , Jurgen i Łukasz pędziliśmy jak szaleni.
Gdy w końcu dojechaliśmy wybiegłam z auta i zobaczyłam moją mamę
-Nie mogę być dawcą- krzyczała roztrzęsiona-Nie MOGĘ
-Mamo, spooo,spokojnie co sie stało?
-Michał miał wypadek, ma uszkodzone obie nerki.-płakała
Zaczepiłam lekarza, poszłam sprawdzić czy mogę być dawcą , poszłam ja i Łukasz. Czekaliśmy godzinę na wyniki.
-Niestety..nie mogą być Państwo dawcami?
-ALE DLACZEGO?- wyrwał się Łukasz
-Musieli Państwo przejść nie dawno infekcję.
Cisza, znowu ta Cholerna cisza!
-Czy dawca musi być tylko połączony genetycznie z biorcą?-usłyszałam cichy, opanowany jak nigdy głos męża
-Nie- odpowiedział lekarz- ale na kogoś takiego długo się czeka
-Chciałbym przejść badania
-Ale Jurgen ...- wstałam zdziwiona
Nic nie powiedział dał mi całusa w czoło i poszedł za lekarzem.
Nie wracał, za długo.
-Mogę być dawcą!!!!- krzyknął szczęśliwy Kloppo - Za godzinę mam mieć operację, idę na sale 
-Kochanie...ja..
-Ciiiiii nic już nie mów, muszę iść. Wszystko będzie dobrze.
-Jurgen?-zaczęła mama
-Tak?
-Dziękuję
-Przecież jesteśmy rodziną...






sobota, 18 stycznia 2014

Rozdział 26

-Ada! pobudka,dziś czeka nas bardzo długa podróż!
-Hmm? Znowu! Ty wariacie-zaśmiałam się zdziwiona, patrząc w wielkie szczęśliwe oczy Kloppo
Szybko spakowaliśmy torby i pojechaliśmy w stronę...lotniska!
-....To Poland...-powiedziała stweerdessa.
Spojrzałam na Jurgena, ten tylko sie uśmiechał nic nie mówił.
Po kilku godzinach dolecieliśmy do Warszawy , tam zamówione było auto, którym ciągle jechaliśmy , kolejne pięć godzin... Mijała szósta godzina jazdy...zasnęłam...
-Wstawaj, jesteśmy na miejscu!
Godzina 15:00, podnoszę głowę, delikatnie otwieram oczy. Nie wierzę! Zamykam je i otwieram!
-Witaj w domu kochanie! - pocałował mnie.
-Pi...Piła...-powiedziałam tylko patrząc na wielki, większy niż zawsze hotel Gromada 
-Cieszy się?-zapytał widząc moje zdziwienie.
Spojrzałam na niego, na Hotel, na plac zwycięstwa i znowu na niego.
-KOCHAM CIĘ!!
-ciesze się.
-Jurgen, ale wiesz, że nie musimy mieszkać w hotelu?-zapytałam-Ja mam tu mieszkanie.
Udaliśmy się kilka metrów dalej. Byliśmy na miejscu.
-No tak, a masz klucze?-zapytał
No tak, nikt nie pomyślał, że jedziemy do Piły, ale ja zawsze miałam klucze do domu!
Weszliśmy do małego 3-pokojowego mieszkanka.
-HAHAH
usłyszałam śmiech Kloppo. Zobaczył na stole kartkę, za i przeciw bycia z Jurgenem, WYBACZENIA kubie , Agnieszce I RODZICA.
-Dziś wigilia, a ja nie mam nic w lodówce-spojrzałam widząc tam tylko światło.
-Spokojnie, powiedziałem, że będzie to wyjątkowy dzień?
-Tak
-No właśnie.
Tak na rozmowie płynął nam czas, aż wybiła 18.
-Aduś...mam cos dla Ciebie- i wręczył mi wielką torbę.
-Ale ja nic nie mam dla Ciebie...-zmartwiłam się
-Ubierz to, chce, żebyś czuła się jak księżniczka.


Byłam w szoku, taka sukienka, co on kombinuje?
Gdy się przebrałam zobaczyłam że jest on już w garniturze.
-Gotowa?
-Na co?
-Na wszystko!
-GOTOWA!
Zawiązał mi oczy i wprowadził do auta. Jechaliśmy 10 minut, nie całe.
-Wysiądź , spokojnie...idziemy
Szliśmy jakby alejkami...ale gdzie?
-Uważaj schodki...1..2...3..
Odwiązał grubą wstążeczkę z moich oczu. Nie uwierzyłam , znowu. Kolejny raz dziś. Altanka w parku miejskim, w środku zastawiony stół.
-Kolacja Wigilijna.-powiedziała dając mi buziaka.
-Pięknie tu....-rozmarzyłam się,zawsze było to moim marzeniem.
Jurgen Klopp wstał, stanął obok stołu, włozył rękę do kieszeni po czym chwilę później ja wyjął.
-Adriano..-uklęknął-wyjdziesz za mnie?
Przede mną otworzyło się małe pudełeczko z którego mimo już ciemności świecił swoim blaskiem pierścionek 
-Ja...Jurgen..własnie spełniasz moje marzenia-mówiłam płacząc-Tak-powiedziałam już tak niewyraźnie hamując potok łez.
-Nie płacz..kotek-przytulił mnie, nakładając pierścionek na serdeczny palec prawej ręki.
-Kocham Cię
-Ja ciebie też!-rzuciłam mu się na szyję.
-Wesołych Świąt-dodałam
-Są wesołe!
Z radia, które stało obok popłynęła muzyka , a my tańczyliśmy mimo chłodu, było nam ciepło od naszego rozgrzanego wzroku.
nie chciałam już nic zmieniać! tak miało być.Tu, teraz z nim!
o 24, gdy się przebrałam, w trochę wygodniejszą kreacje poszliśmy na pasterkę.Moje myśli krążyły jednak tylko wokół jednej osoby. Z każdym spojrzeniem na ten pierścionek czułam, że znowu to przeżywam!
Wieczorem, już w ciepłym domu, gdy Jurgen zasnął wyszłam na balkon. Spojrzałam wiedząc Gwdę, spojrzałam na Jurgena i pierścionek, sukienkę na wieszaku i dopiero dotarło do mnie co się wydarzyło!


niedziela, 12 stycznia 2014

Liebster Awards


Dostałam dwie nominacje za co z całego serducha dziękuję;*

http://meine-liebe-bvb.blogspot.com/

1. Dlaczego piłka nożna ?- Bo to ciekawy sport :D
2. Twój ulubiony klub ? Dlaczego ?- Borussia Dortmund, bo nie chodzi im tylko o kasę :)
3. Skąd wzięła się u Ciebie miłość do piłki nożnej ?- Euro 2012, tata, brat!
4. Jakie jest twoje największe marzenie ?-Zamieszkać w Pile, pojechać na SIP
5. Skąd pomysł na bloga ?- Namówiono mnie :D
6. Z kim lubisz spędzać swój wolny czas?-z przyjaciółmi :)
7. Film o którego obejrzeniu chcesz zapomnieć to?-Ojej..nie wiem xd
8. Spotkałaś/eś swojego idola?- :C nie :C
9. Czy wyobrażasz sobie życie bez przyjaciół?- NIE! Pogubiłam bym się! :)
10. Od jak dawna piszesz?-od dawna , ale dopiero od listopada w internecie :)
11. Ile czasu poświęcasz swojej pasji ?- cały wolny!


http://where-look-for-hope.blogspot.com/
1. Twój ulubiony sport.?-Piłka nozna
2.Twój ulubiony klub piłkarski ?-BVB
3. Który blog jest twoim ulubionym?-hpba.pl
4. Jakie jest twoje marzenie,?-pojechac na SIP i zamieszkać w PILE XD
5. Jak często wychodzisz z domu? ( po za szkołą)- bardzo często xd
6. Z kim lubisz spędzać swój wolny czas?-przyjaciółki
7. Wolisz koty czy psy.?-PSY
8. Co nakłoniło cię do pisania bloga.?-PRZYJACIÓŁKI
9. Wolisz zime czy lato.?-LATO♥
10.  Film o którego obejrzeniu chcesz zapomnieć to?- nie wiem XD

Moje pytania:
1.Ukochany sport?
2.Trenujesz coś?
3.Ile czasu siedzisz przy komputerze?
4.Ulubiony blog?
5.Ulubiona potrawa.
6.Ulubiony przedmiot
7.Ukochany klub
8.Lato czy Zima
9.Jak długo piszesz?
10.Skąd pomysły i wena?


rozdział 25

Piękne zapachy obudziły mnie dość wcześnie. Odwróciłam się na prawy bok. Jurgen.
-Hej...-powiedziałam
-Hej...
Uśmiechaliśmy się do siebie.  Było tak miło, tak inaczej.
-Za dwa dni Wigilia...-powiedziałam patrząc na kalendarz
-Spokojnie, wszystko zaplanowałem.
-Nie za dużo tych niespodzianek?
-Nigdy nie jest ich za dużo-i zostałam obdarowana wielkim całuskiem.
Wstaliśmy na śniadanie, które przygotowała jego mama.
-Smakuje?-zapytała
-Pyszne!- odpowiedziałam szybko.
Spakowaliśmy walizki i poszliśmy na spacer po Glatten, piękne miejsce, zaryzykuje stwierdzić, że to taka niemiecka...Piła.
Mało ludzi, mało terenu-wielkie serce!
-Pięknie tu-powiedziałam
-Jak w Pile?
Spojrzałam na nim zdziwionym wzrokiem.
-Aaa...Eee.
-No przecież wiem jak kochasz Piłę-zaskoczył mnie. Mimo wszystko.
-Tak, ale ... ska wiedziałeś?
-Mam swoje sposoby!
Około 12 pojechaliśmy do Dortmundu. Tam Jurgen musiał jechać na  konferencje w sprawie Lewego.
Włączyłam TV , zaprosiłam Zuzkę.
-Po co byłaś w Monachium?????
-Ja... to długa historia , trochę...nikt nie wie...
-Mi możesz powiedzieć!
-No dobrze...
Zaczęła , gdy w tle mój ukochany odpowiadał na pytania związane z lewym. Co jakiś czas wzrok Zuzki uciekał w stronę TV, gdy tylko słyszała "Lewandowski"
-jeszcze przed tym jak przyjechałaś do Dortmundu, ja...znałam Roberta wcześniej...gdy przyleciał do Niemczech... My... Ze sobą byliśmy, ale on jednak wybrał Ankę, ja to zrozumiałam, ale obiecaliśmy sobie, że nigdy się nie rozstaniemy pod względem mieszkania.
-Czyli Robert miał romans?????
-My...On mi się oświadczył... Ten pierścionek Ani był kiedyś mój...
-Czekaj...ile ty miałaś lat???
-16...Ja...to nie koniec...
Słuchałam zdziwiona, a w TV w tym czasie padło pytanie "Jest Pan z Adrianą?"
-Ja byłam z nim w ciąży...
Zamurowało mnie. Co się stało z tym dzieckiem??
-Ale...- nie wiedziałam jak zadać pytanie.
Zuzka wtuliła się we mnie i płakała.
-Mieliśmy wypadek ja... ja...
-Ci..proszę nic nie mów!-powiedziałam i sama zaczęłam płakać wtulając się w nią. Nie zwracałam uwagi an to że teraz padały  najważniejsze słowa w TV.
"Tak.Jesteśmy razem z Adrianą."- reporterzy robili zdjęcia, nagrywali byli w szoku.
-Było, mineło ale ja nie potrafię zapomnieć zawsze w nocy płaczę , Marco nic nie wie, Ania też....tylko Ty i Robert...-płakała dalej....
-Cii...
Siedziałyśmy już tylko nic nie mówiąc - tylko płacząc.
Jurgen wszedł do domu, zobaczył nas na kanapie.
-Coś się stało?
Nie usłyszał odpowiedzi.
-Dziewczyny?
Nadal cisza.
-Ja już pójdę...-powiedziała Zuzia.
-Poczekaj, odwiozę cie!
-Dałam Jurgenowi buziaka i wsiadłyśmy do mojego auta.
-Trzymaj się. Chcesz teraz zostać sama?-zapytałam
-Tak... Marco chyba też jest w domu więc spokojnie, dziękuję , pa;*
Wróciłam do domu, nic nie mówiąc, myśląc
-Co się stało?- zapytał troskliwy Kloppo
-Nic , nie pytaj...
-Zrobiłem coś złego?
-Nie! Kochanie!
Zjedliśmy kolację,a Jurgen powiedział mi , że te Święta będą wyjątkowe, o nic więcej nie pytałam!




sobota, 4 stycznia 2014

Rozdział 24

-Kochanie, wstawaj! Czas już na nas.- powiedział cichy głos.
-mhyy..jeszcze momencik...-powiedziałam naciągając kołdrę na głowę.
-Ej, wstawaj...-i zaczął mnie gilgotać.
-HAH przestań, już wstaje- śmiałam się.
Zapcha ciągnął mnie na dół, śniadanie na wynos, zapakowane w torby, walizki już w aucie.
-Przebieraj się  i lecimy!- mówił szczęśliwy Klopp.
Udałam się w kierunku łazienki, naciągnęłam dresowe spodnie i jakąś luźną bluzkę.
-Ale gdzie my jedziemy?-zapytałam Jurgena.
-Mówiłem, niespodzianka.
Wsiedliśmy do auta, wpakowaliśmy torby i ruszyliśmy w drogę.
Ruszyliśmy w trasę, wjechaliśmy na autostradę, jedną , potem kolejną po ponad 4 godzinach byliśmy na miejscu.
-Jesteśmy!!!!!!!!!!
Studnia, Rzeczka,strumień. Piękne miejsce. Hotel, browar, piękne zapach unosiły się z kuchni pięknych, starych domków. Stare boisko też rzuciło mi się w oczy.
-Jesteśmy w ... Glatten - powiedział zadowolony Kloppo i odetchną z ulgą. Tak jak robiłam zawsze ja, gdy przyjeżdżałam do Piły.
-Chodź....-pociągną mnie za rękę i pobiegliśmy w stronę boiska. Właśnie drużyna SV Glatten odbywała trening.
-JURGEN????KLOPPO???- wołali ze zdziwienia starzy znajomi.
Przywitali się mocnym uściśnięciem dłoni i Jurgen mnie przedstawił.
-To jest nasz prawy obrońca, a prywatnie umawia się z takim jednym Kloppem, nie znam kolesia , ale musi być fajny!- zaśmiał się jak to zawsze.
Potem wziął do ręki piłkę i zaczął grać. Po ustawiał nas jakoś na boisku.
-Ehe...-zaśmiałam się- czy Pan nie pomylił pozycji?- powiedziałam, gdy postawił mnie na ataku.
-Mówiłem, że "jeszcze zobaczymy" gdy ty zarzekałaś się, że cie w ataku nie zobaczę!?
-Oż ty! Ale w takim razie, jak ma być fair to ty też na atak- powiedziałam , bo byliśmy w osobnych drużynach.
-Obrońcy na ataku, to się nie skończy dobrze!- zaśmiał się , któryś z młodych bramkarzy.
No tak drużyna złożona z obrońców na ataku, zawodnicy z młodzieżówki Glatten , trenerzy... No musiało to ciekawie wyglądać z boku.
mecz zakończył się wynikiem 4:5 dla mojej drużyny, ale żeby było śmieszniej z Kloppem strzeliliśmy po 2 bramki.
-HAH już wiem kto z Agę w ataku!- wyszczerzył swoje zęby i zaczął uciekać.
Szybko zaczęłam za nim biec. Zmęczeni po meczu poszliśmy do budynku klubu. Gdzie pokazywał mi kroniki, mało co a mój trener i chłopak za razem był by tenisistą. Jego tata założył tu sekcję tenisową, która trwa do teraz i liczy ok. 130 zawodników.
Poszliśmy się ogrzać do ciepłej kawiarenki. Piliśmy gorącą herbatę, gdy nagle zadzwonił telefon.
-HAlo?...Tak..rozumiem...tak jak myśleliśmy? za ile?? Dobrze wiesz, ze.... Tak , ale.... wiem to jego decyzja....dobra, dzięki za informację, pa.-skończył dość szybko.
-Co się stało?- zapytałam zaciekawiona.
-Lewandowski podpisał kontrakt z Bayernem-powiedział i wziął łyk herbaty, widać było jednak, że nie tego teraz potrzebuje-Jedno piwo poproszę-dodał do kelnerki.
-Jednak...-nie wiedziałam co powiedzieć, nie znałam go za dobrze, czasem gadał z Zuzką , ale ja  i Aga raczej nie trzymałyśmy się z nim.
-To co teraz porobimy? -zapytał już nawet uśmiechnięty Kloppo
-Nie jesteś zły... ALbo...no nie wiem...
-Aduś każdy wiedział my...powinniśmy skupić się na szukaniu nowego napastnika, bo napastniczkę już chyba mamy- i puścił do mnie oczko.
-Nie no co ty...Po co kupować, nie słyszałeś o czymś takim jak "grający trener" , ahahhah napastniku- zaśmiałam się widząc , że tego właśnie potrzebujemy.
-No pewnie! będę najstarszym i najmniej utalentowanym napastnikiem-trenerem w historii Borussi. HAHAH
Wtedy zadzwonił mój telefon. Zuzka.
-Halo?
-Słyszałaś!!!!!!!!!!!
-O Robercie?
-TAK!!!!!!!!!!!
-No słyszałam dzwonili do Kl...-nawet nie dawała mi dokończyć
-ADA! JA MUSZE Z NIM POGADAĆ! Z nim i Toba , Aga z wami wszystkimi, ja...eh.... JAde do Monachium
-CO???Po co???
-MUSZE Z NIM POGADAĆ!
-Ale jak wróci..- znowu mi przerwała
-ADA ! Nie mam czasu, lecę, pa , wrócisz to napisz musimy pogadać!
-Dobrze...pa....- Byłam nieźle zdziwiona zachowaniem Zuzi.
Kloppo spojrzał na nie pytającym wzrokiem.Pokręciłam przecząco głową. I tak nic nie wiedziałam...
-Ada...Jeżeli już tu jesteśmy...too...chciałbym Cie przedstawić mojej mamie.
-Ale...JA taka...-spojrzałam na siebie, całą brudna od błota, gdy kilka razy leżałam na murawie, w dresach i rozciągniętej bluzce.
-Oj przebierzesz się, idziemy?-zapytał, a ja tylko odpowiedziałam patrząc na niego jak na tego jedynego ;)
Gdy się przebierałam myślałam o co chodziło Zuzce? Pojechała go przekonywać? Dla Marco? Dla siebie? Mam tylko nadzieję, ze nie przyjdzie jej do głowy tam grać...Brrr..nie, to nie możliwe!
Ubrana w prostą czarną sukienkę wyszłam do Jurgena ten już stał w garniturze.
-WOW!!! Dziś jakiś mecz CL?-zapytałam -HAHA
-Bardzo śmieszne!jak wyglądam?-zapytał poważnie
-Pięknie Pan wygląda trenerze!- i dałam mu buziaka w policzek.
Poszliśmy. Minęliśmy zgrabny nowy ratusz i szkołę podstawową w której się uczył. Jest dom, i czarno-żółta flaga, jeden z podnajemców to jedyny kibic BVB w tej miejscowości.
Weszliśmy. Serce waliło mi co raz bardziej i bardziej. Myślałam, że zaraz wyskoczy! Chyba nigdy się tak nie denerwowałam. Klopp zapukał do drzwi.
Stanęła w nich Starsza Pani.
-Synek???????????/-zapytała ze zdziwieniem- Co ty u nas robisz?
-Przyjechałem Wam kogoś przedstawić!- wtedy wyłoniłam się zza jego pleców.
-Dzień Dobry -powiedziałam tak bardzo z niemieckim akcentem jak nigdy nie mówiłam, nawet nie wiedziałam, że tak potrafię!
-Dzień Dobry -powiedziała miła kobieta i zaprosił nas do domu.
Serce nadal biło jak szalone.
Jednak z czasem rozmowa była miła i się rozluźniła, siostra Kloppo była bardzo przyjazna,Jego mama chciała wiedzieć jak się żyję w Polsce. Wszyscy byli tacy uprzejmi. Miło.
Jurgen Norbert Klopp poszedł po walizki a ja zostałam sama w jego starym pokoju. Fan Stuttgartu.. nie zmienił niczego w pokoju ze swojego dzieciństwa...
Zostaliśmy tam jedną noc.  Gdy już leżeliśmy w łóżku dostałam sms-a od Zuzki.
"Jestem już w Dortmundzie! Jak coś to pisz"
"Wracam jutro, to pogadamy :D"-odpisałam szybko i zmęczeni zasnęliśmy nie wiadomo jak szybko.

-------------------------------------------
Wcale Aga i Paulina nie komentują kilka razy.... :) No ale co tam :) dziś tak jakoś eh.... dziwnie
Transfer Roberta dał mi jakąś wenę, ale ten rozdział mnie nie powala, sama nie wiem co się jeszcze wydarzy! macie jakieś propozycje, do czegoś? Walcie śmiało, może coś wybiorę?;)
10 kom-kolejny rozdział ;)


środa, 1 stycznia 2014

Rozdział 23

Rano zabrano mnie na jakieś badania. Powiedzieli, że jeżeli wyniki będą dobre to jutro mogę już być w domu.  Do sali o 12 przyszedł Jurgen. Uśmiechnięty, troskliwy i człowiekowi od razu robiło się lepiej.
Posiedział chwilę i w drzwiach zobaczyłam pielęgniarkę i dwóch policjantów za nią.
-Pani Pilska?- zapytali.
-Tak.
-Możemy porozmawiać?
-Wyjść?-zapytał mnie Kloppo
-Zostań.-złapałam go za rękę , gdy chciał wstawać.
Policjanci weszli do sali i usiedli na krześle po drugiej stronie , wyciągnęli notes i zadawali pytania. Na prawdę czasem tak dziwne, że nie miały nic wspólnego ze sprawą.
-Ale dlaczego Pani spotkała się z Agnieszką?
-Musiałyśmy porozmawiać.
-O czym?
-Czy to takie ważne?
-Tak, proszę powiedzieć.
-Agnieszka jest w ciąży.
-O tym miały Panie zamiar rozmawiać?
-Tak, czy to dziwne?
-A dlaczego uderzyła Pani mężczyznę, który atakował Agnieszkę, a nie Panią? Znała go Pani?
-Nie. Przecież to logiczne! Agnieszka jest w ciąży.
-Mam rozumieć, że w czasie zagrożenia nie martwiła się Pani o siebie, a o dziecko swojego byłego?
Zamurowali mnie tym pytaniem. Skąd oni wiedzieli. Klopp wstawał już z krzesła.
-Spokojnie-powiedziałam do niego.A Policjantowi odpowiedziałam- Jeżeli można wiedzieć to skąd Pan ma taką informację? Bo z tego co wiem to AGNIESZKA NIC TAKIEGO NIE MÓWIŁA, ani Jakub BŁASZCZYKOWSKI- zaakcentowałam nazwisko, a niech się męczą z wypowiedzeniem ;)
-No, ale Agnieszka była z Jakubem!
Miałam już ochotę zapytać go czy siedział w ich łóżku jak to robili bo jest genialnie poinformowany!
-Ja też byłam i w ciąży z nim nie jestem, proszę zakończmy ta rozmowę bo zeszła nie na ten tor na który powinna.
-Co było po tym jak Pani Agnieszka uciekła?- zapytał drugi z nich, spokojniejszy milszy.
-Po tym już nie wiele pamiętam, straciłam przytomność.
-Kiedy Pani ją odzyskała? Co pani pamiętała?
-Nic... W tedy byłam już w szpitalu, Marco... Marco Reus przywiózł mnie tu, więcej nie pamiętam...
-Dobrze na razie dziękujemy...będziemy dzwonić...
Wyszli. W końcu. Tyle się oglądało tych przesłuchań w TV, a tak na prawdę to istna udręka.Pytania z kosmosu!
-Nie przejmuj się nimi...Byłaś dzielna- powiedział Kloppo i przytulił mnie mocno.
-Ałć-wymsknęło mi się...
-Przepraszam...zapomniałem, jesteś cała pobijana. -Dał mi buziaka w czoło i po tym jak go poprosiłam poszedł sprawdzić co u Agnieszki.
Okazało się , że dziś wychodzi, przyszła do mnie pogadać.
-To może teraz na spokojnie?
-Co chciałaś mi wtedy powiedzieć?
-Wiesz, że to nie musi być dziecko Kuby...
-Aga wiem..-uśmiechnęłam się
-Dziękuję
-Za co?
-Gdybyś .... Ja mogłabym stracić to...dzie..
Na jej policzku pojawiła się łza.
-Proszę nie płacz. Wszystko jest już dobrze! Będziesz się oszczędzała, wszystko jest już OK Mats i Kuba Ci pomogą, nie ważne czyje to będzie dziecko! Chłopacy tam! Masz nas! Mnie , Zuzkę, Klaudię! O i oczywiście KLOPPO!-powiedziałam , gdy w drzwiach stanął mój chłopak.
-I to ja dziękuję-dodałam
-Ty? Za co?
-Gdybyś wtedy nie zawołała Marco...
-To był czysty przypadek...
Przytuliłyśmy się. Znowu byłyśmy przyjaciółkami. Znowu wszystko był okej.
Kolejnego dnia, przyszła dobra wiadomość! Wyniki badań były dobre i mogłam wrócić do domu.
Jeszcze nie wiedziałam co mnie spotka.
Jurgen zawiązał mi oczy chustką i gdzieś pojechaliśmy.
-Jurgen ja chcę do domu...
-Jedziemy do domu.
Po kilku minutach kazał mi wysiąść.Ale nie zdejmować chustki.
-Jurgen?-zapytałam-Co ty kombinujesz?-zaczęłam się śmiać.
Otworzył drzwi. I ściągną mi chustkę z oczu. Na pierwszy rzut oka nic dziwnego, prócz tego, ze byłam w domu Kloppo, potem jednak zaczęłam zauważać swoje rzeczy.
-Aa...Kloppo?Czy to...to co myślę?
-Jeżeli nie chcesz, ja mogę to wszystko naprawić!
Stanęłam przednim i spojrzałam na jego przestraszone oczy. Złapałam go za rękę. Zaczęliśmy się całować.
-Na pewno tego chcesz?-zapytał
-Nie pytaj działaj...
Całowaliśmy się dalej, było pięknie. Po kilku minutach, zniknęliśmy w sypialni.
-Jurgen co to za walizki?-zapytałam widząc dwie wielkie zapakowane torby.
-Kolejna niespodzianka!
-No to już się doczekać nie mogę!
Potem coś zjedliśmy. leżeliśmy na kanapie, oglądaliśmy mecz. Kładąc się na kolana Kloppa zapytałam
-To co z atakiem, Klaudia?
-No a mamy inne wyjście-zaśmiała się.
-Ale będziecie szukali wzmocnień...od biedy jakaś kontuzja i ...
-Pomyśli się...Od biedy to ty na ataku zagrasz..-zaśmiał się znowu.
-HAHHA Chciałbyś. Nie zobaczysz mnie NIGDY na ataku.
-Zobaczymy...
-Wariat!
Oglądaliśmy mecz  i cały czas Jurgen zwracał uwagę na grę... napastników! Byliśmy już zmęczeni...zjedliśmy kolację i położyliśmy się spać.
-Śpij, bo jutro wcześnie wstajemy.-powiedział tajemniczo.
-CZEKAM!
------------------
A nie wierzę , że to napisałam XD ale Aga mnie demoralizuje XD ! Sprawiliście mi ogromny NOWO ROCZNY prezent w postaci 7 kom! :D
Happy New Year!
No to co...8 komentarzy i kolejny!!!!!!!!!