niedziela, 10 listopada 2013

Rozdział 7

Dla Pauliny, Szalona! ;)
Wstałam rano i od razu zrobiłam śniadanie. Spakowałam torbę treningowo-meczową i pojechałam na SIP. Tym razem moim autem.
Rano jeszcze przyszedł Kuba po kluczyki, podziękowałam mu za to, że użyczyła nam transportu.
W szatnie przebrałyśmy się i wszystkie byłyśmy zmotywowane! To miał być mój pierwszy mecz w Dortmundzie. Tak właściwie pierwszy mecz w życiu. No bo turnieje na której jeździłam trudno nazwać meczem ważnej rangi.
Mecz powinnam zacząć na ławce, ale mamy niesamowite problemy z obroną, dlatego wpadłam do wyjściowej 11-stki!
Po prostu życie zmieniło się o 180 stopni. Wszystko zaczyna się znowu układać! Mimo wielu przeszkód!
Kolejną niesamowitą informacją był fakt , że w meczu zagrają cztery polki.  Zuzka, Agnieszka Klaudia i ja. Przeciwko zespołowi z Berlina.
No i nadszedł czas , gdy zaczęłam mieć wątpliwości. Bo przecież granie w 11-stce to wielki zaszczyt, ale również obowiązek. Agnieszka, która gra w BVB już od dwóch lat wpierała mnie. Jej było prosto mówić- była niezastąpiona w Borussi. Kibice ją pokochali, tak jak cały sztab trenerski i drużyna. Była pierwszą Polką w damskiej drużynie BVB.  Druga była Zuzia, która też bardzo szybko stała się ulubienicą kibiców z Signal Iduna Park.  No , a teraz przyjechałyśmy z Klaudią, ona zawsze była ode mnie lepsza, dlatego nadal dziwię się , że jestem w wyjściowym składzie.
Nie ma jednak czasu na takie pesymistyczne myśli. UDA SIĘ! bo dlaczego miałoby się nie udać? Wkładamy w to co robimy całe serducho i jesteśmy gotowi na mecz w 100% Tym bardziej, że trzeba pocieszyć kibiców po porażce chłopaków w meczu CL z Arsenalem.
Zawiązałam czarno żółte korki i pobiegłam z drużyną na murawę. Nadeszła godzina 15:30.
Obok nas stała drużyna z Berlina. Piłkarki umięśnione, duże i z wiarą, że im się uda.
Dziewczynka, którą prowadziłam za rękę spojrzała na mnie i powiedziała:
-Dacie radę? Wygracie? - i jej oczy zrobiły się szkliste jakby miała zaraz zacząć płakać.
Uklękłam obok niej by dorównać jej wzrostem, złapałam z jej małe rączki i powiedziałam :
-Zrobimy wszystko , by wygrać! Obiecuję Ci to!
-Mój tatuś jest wielkim kibicem waszej drużyny, ale leży w szpitalu - dziewczynka wyraźnie posmutniała.
-Obiecuje ci, że zagramy to dla twojego tatusia! - uśmiechnęłam się do niej, a ona odwzajemniła ten wspaniały gest.
Teraz ten mecz trzeba było po prostu wygrać! Gdy patrzyłam na te oczka tej dziewczynki, która zrobiłaby wszystko dla swojego taty, aż chwytało mnie to za serce.
Wyszliśmy! Na trybunach siedziało kilka tysięcy ludzi, kibiców!
Mimo wszystko było ich dużo jak na mecz kobiecej piłki nożnej.
Bilety były tanie , a więc ludzie mimo wszystko przychodzili!
Mecz zaczynałyśmy my. Przy piłce stanęła Agnieszka i Zuzia.
Sędzia wziął do ust gwizdek i rozpoczął mecz- Dortmund : Berlin
Widocznie prowadziliśmy, graliśmy pressingiem i szło nam bardzo dobrze. Niestety piłkarki z Berlina nie były zadowolone tym faktem , mimo wszystko nie mogły przedostać się przez naszą obronę. Nie pasowało im to - zdecydowały się faulować. Zaczęły sypać się żółte kartki , a Jurgen nie wytrzymywał z nerwów- jak zawsze!
W 24 minucie Agnieszka strzeliła z rzutu wolnego. Stadion oszalał, a  drużyna przeciwna była coraz bardziej zła. To spowodowało, że strzeliły nam bramkę  w 45 minucie- kubeł zimnej wody na zejście do szatni.
W szatni Klopp był w swoim żywiole.  Tak więc wyglądał w przerwie, w szatni?! To wszystko było dla mnie nowe. 15 minut minęło bardzo szybko. Znowu zdeterminowani wyszliśmy na boisko.
Graliśmy dobrze, mimo wszystko nadal utrzymywał się wynik 1:1. w 85 minucie Agnieszka została sfaulowana w polu karnym - To oznaczało rzut karny , i drugą żółtą kartkę dla Kavinowej , czyli gają w 10!
Mimo wszystko , mimo tego, że stanęliśmy przed możliwością strzelenia i wygranej to nie cieszyliśmy się. Agnieszka nie podnosiła się z boiska.
-Nie dam rady! - mówiła do nas.
Zaraz podbiegł sztab medyczny , a Jurgen przeprowadził zmianę. 
Do rzutu karnego stanęła Zuzia. Czy będzie to polski mecz?
Sędzia gwizdną i Zuzka zaczęła biec. Wykonała go idealnie. Prowadziliśmy 2:1. Potem jednak musieliśmy się bronić, bo zawodniczki drużyny przeciwnej były gotowe zremisować! Mimo wszystko wygraliśmy!
Podziękowaliśmy kibicom i poszliśmy do szatni tam czekała na nas Agnieszka.
-I co z Tobą? - zapytałyśmy chórem
 -Będę żyła! Więcej było strachu jak Ada ferrari prowadziła - zaśmiała się Aga.
-HAHAH bardzo zabawne, ale wiadomo już coś - zapytałam
-prawdopodobnie zwichnęłam sobie kostkę. Będzie dobrze. Przebraliśmy się i wyszliśmy z SIP. Tam stał...Mats Hummels
-Gratuluje wygranej! Agnieszka jak się czujesz? - zapytał
wmurowało Nas. Skąd On znał imię Agnieszki? Spojrzałyśmy tylko na siebie z Zuzią i był to wzrok typu " ♥♥♥"
Jednak nie mogłam słuchać rozmowy między prawdopodobnie zauroczonym Matsem i Agą , bo ktoś pociągną mnie za koszulkę.
-Wiesz, ze Ci bardzo dziękuję ! Dotrzymałaś obietnicy!
To była ta mała dziewczynka, na jej buzi zawitał znowu uśmiech.
-Obiecałam! I dotrzymałam! Pozdrów tatusia ! Na pewno niedługo będzie zdrowo i wróci do domku i będziecie się razem bawić!
-Obiecujesz? - zapytała znowu dziewczynka
Nie wiedziałam w jakim stanie jest jej tata, ale  za dziewczynką stanęła jej mama ze łzami w oczach. Wzięła dziewczynkę i powiedziała jej , że jej tatuś musiał odejść. Tam do góry! W moich oczach pojawiły się łzy tak jak u małej dziewczynki.
-On się już ze mną nie pobawi prawda? - zapytała
Złapałam ją za rączkę.
- Ale na pewno bardzo za Tobą tęskni. I będzie teraz zawsze obok Ciebie. Będzie zawsze obok, gdy będziesz się bawić. Będzie zawsze gdy będziesz szła do szkoły. Teraz tez jest przy Tobie.
-Ale gdzie? - zapytała oglądając się za siebie malutka dziewczynka
-Nie widzisz go, ale on jest w twoim serduszku. On tam teraz zamieszkał. I jest teraz z Toba i twoją mamusią, pamiętaj!
Wyjęłam z mojej torby małego misia, którego kiedyś dostałam na urodziny.
-Proszę! To dla Ciebie. - powiedziałam
-Dziękuję- dziewczynka uśmiechnęła się i rączką zebrała mi łzę z policzka.
Złapała mamę za rękę i obie odeszły w stronę swojego auta.
Dopiero teraz bez żadnego pohamowania zaczęłam płakać, takie historie zawsze mnie wzruszały. Skierowałam się w stronę auta, całkowicie zapominając o dziewczynach i Matsie .
-Ada? - usłyszałam - Płaczesz?
Odwróciłam się i zobaczyłam Kubę, podszedł do mnie , a ja bez słowa się do niego przytuliłam. Nie wiem dlaczego. Nie miał być to znak mojej wielkiej miłości, ale potrzebowałam kogoś do kogo się przytulę. Po wytarciu w jego koszulę moich łez wsiedliśmy do mojego auta.
Opowiedziałam mu całą historię. Co jak co, ale Kuba bardzo dobrze rozumiał co czuła ta mała dziewczynka.
Zjadłam kolację z Kubą i mimo wygranej nie potrafiłam się uśmiechnąć.
-Jak by cos to dzwoń- powiedział Kuba wychodząc z mojego mieszkania
-Dobrze- powiedziałam ze zwieszoną głową
-Ej...spójrz na mnie!
Podniosłam niepewnie głowę i spojrzałam w jego nieziemskie oczy
Nagle nasze twarze były coraz bliżej, Bliżej. Nie wiedziałam co się dzieję. Byłam w niebie. Nagle jednak zorientowałam się co robimy. Z tej pięknej chwili wyrwał mnie sms od Klaudii
" Mats opiekuje się Agnieszką- W JEGO DOMU!!!!!!!!!!!!!!"
Zdziwiona sms-em, stwierdziłam, ze musze dowiedzieć się co się działo, gdy mnie nie było.
Kuba wyszedł.
Co miał znaczyć ten pocałunek?  Czy chciał on oderwać moje myśli od taty tej dziewczynki, czy może miało to jakieś głębsze znaczenie?
Nie miałam siły, by dochodzić teraz co się dzieję z Agą i Matsem, jeżeli jest u niego to chyba jest bezpieczna. Położyłam się do łóżka i próbowałam zasnąć.




 

2 komentarze:

  1. Dziękuję za dedykację!♥ Rozdział świetny! Teraz tylko czekamy na Agę która będzie zła po przeczytaniu że całowałaś się z Kubą. xD Radość po wygranym meczu i nutka smutku związanego z odejściem taty ten dziewczynki.. Połączenie idealne♥ Czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Nieeeeeeeee~
    Czemu?! Jakim prawem?! Teraz to ja muszę się do kogoś przytulić! T-T
    Kocham Klaudie i jej wyczucie czasu xD Nie mogę się doczekać dalszych rozdziałów <3

    OdpowiedzUsuń