sobota, 18 stycznia 2014

Rozdział 26

-Ada! pobudka,dziś czeka nas bardzo długa podróż!
-Hmm? Znowu! Ty wariacie-zaśmiałam się zdziwiona, patrząc w wielkie szczęśliwe oczy Kloppo
Szybko spakowaliśmy torby i pojechaliśmy w stronę...lotniska!
-....To Poland...-powiedziała stweerdessa.
Spojrzałam na Jurgena, ten tylko sie uśmiechał nic nie mówił.
Po kilku godzinach dolecieliśmy do Warszawy , tam zamówione było auto, którym ciągle jechaliśmy , kolejne pięć godzin... Mijała szósta godzina jazdy...zasnęłam...
-Wstawaj, jesteśmy na miejscu!
Godzina 15:00, podnoszę głowę, delikatnie otwieram oczy. Nie wierzę! Zamykam je i otwieram!
-Witaj w domu kochanie! - pocałował mnie.
-Pi...Piła...-powiedziałam tylko patrząc na wielki, większy niż zawsze hotel Gromada 
-Cieszy się?-zapytał widząc moje zdziwienie.
Spojrzałam na niego, na Hotel, na plac zwycięstwa i znowu na niego.
-KOCHAM CIĘ!!
-ciesze się.
-Jurgen, ale wiesz, że nie musimy mieszkać w hotelu?-zapytałam-Ja mam tu mieszkanie.
Udaliśmy się kilka metrów dalej. Byliśmy na miejscu.
-No tak, a masz klucze?-zapytał
No tak, nikt nie pomyślał, że jedziemy do Piły, ale ja zawsze miałam klucze do domu!
Weszliśmy do małego 3-pokojowego mieszkanka.
-HAHAH
usłyszałam śmiech Kloppo. Zobaczył na stole kartkę, za i przeciw bycia z Jurgenem, WYBACZENIA kubie , Agnieszce I RODZICA.
-Dziś wigilia, a ja nie mam nic w lodówce-spojrzałam widząc tam tylko światło.
-Spokojnie, powiedziałem, że będzie to wyjątkowy dzień?
-Tak
-No właśnie.
Tak na rozmowie płynął nam czas, aż wybiła 18.
-Aduś...mam cos dla Ciebie- i wręczył mi wielką torbę.
-Ale ja nic nie mam dla Ciebie...-zmartwiłam się
-Ubierz to, chce, żebyś czuła się jak księżniczka.


Byłam w szoku, taka sukienka, co on kombinuje?
Gdy się przebrałam zobaczyłam że jest on już w garniturze.
-Gotowa?
-Na co?
-Na wszystko!
-GOTOWA!
Zawiązał mi oczy i wprowadził do auta. Jechaliśmy 10 minut, nie całe.
-Wysiądź , spokojnie...idziemy
Szliśmy jakby alejkami...ale gdzie?
-Uważaj schodki...1..2...3..
Odwiązał grubą wstążeczkę z moich oczu. Nie uwierzyłam , znowu. Kolejny raz dziś. Altanka w parku miejskim, w środku zastawiony stół.
-Kolacja Wigilijna.-powiedziała dając mi buziaka.
-Pięknie tu....-rozmarzyłam się,zawsze było to moim marzeniem.
Jurgen Klopp wstał, stanął obok stołu, włozył rękę do kieszeni po czym chwilę później ja wyjął.
-Adriano..-uklęknął-wyjdziesz za mnie?
Przede mną otworzyło się małe pudełeczko z którego mimo już ciemności świecił swoim blaskiem pierścionek 
-Ja...Jurgen..własnie spełniasz moje marzenia-mówiłam płacząc-Tak-powiedziałam już tak niewyraźnie hamując potok łez.
-Nie płacz..kotek-przytulił mnie, nakładając pierścionek na serdeczny palec prawej ręki.
-Kocham Cię
-Ja ciebie też!-rzuciłam mu się na szyję.
-Wesołych Świąt-dodałam
-Są wesołe!
Z radia, które stało obok popłynęła muzyka , a my tańczyliśmy mimo chłodu, było nam ciepło od naszego rozgrzanego wzroku.
nie chciałam już nic zmieniać! tak miało być.Tu, teraz z nim!
o 24, gdy się przebrałam, w trochę wygodniejszą kreacje poszliśmy na pasterkę.Moje myśli krążyły jednak tylko wokół jednej osoby. Z każdym spojrzeniem na ten pierścionek czułam, że znowu to przeżywam!
Wieczorem, już w ciepłym domu, gdy Jurgen zasnął wyszłam na balkon. Spojrzałam wiedząc Gwdę, spojrzałam na Jurgena i pierścionek, sukienkę na wieszaku i dopiero dotarło do mnie co się wydarzyło!


1 komentarz:

  1. Matko matko matko *_*
    Jaka niespodzianka ♥ oooo ;*


    http://where-look-for-hope.blogspot.com/2014/01/nowi-ludzie-inny-swiat.html

    OdpowiedzUsuń