sobota, 15 marca 2014

Rozdział 27

Wszystko toczyło się świetnie, zaczęliśmy z Jurgenem organizować ślub.
Zorganizowałyśmy nawet miasto : Mainz, znałam już hotel, restauracje , kościół wszystko, gdy tu nagle w dzień ślubu... znaleźliśmy się znowu w Pile!!
-Jurgen...przecież Mainz to Twoje życie!!
-A Piła to Twoje!
-Ale...
-nie ma żadnego ALE, Piła też jest moim domem.
Łzy płynęły po policzkach, ja stałam w białej sukni on w garniturze.

weheartit
Nie pamiętam za wiele, wiem że to było piękne !
weheartit
Piękna długa suknia o której nawet nie pragnęłam marzyć, co 2-ga gazeta podliczała koszt Pilskiego ślubu Państwa Klopp a ja...byłam szczęśliwa i pewna , że nic nie zniszczy tych chwil, że nic się nie wydarzy. Borussia damska tak jak i męska odnosiły sukcesy , obie drużyny z Dortmundu wspinały się po drabinie  sukcesu , zdobywając z meczu na mecz więcej punktów. Co mogło zniszczyć tak piękny etap życia w Dortmundzie?
Pół roku później....
-Halo, tak mamo? co?? Ale co mu się stało? tak od zaraz? Mamo co ty mówisz? Tak...Jadę do Was!!!Pa! Trzymaj się!- rozmawiałam z mamą.
-Ada? Co się stało? -zapytał mnie mój mąż
-Mój ...Mój brat...Michał...
-Co  z nim? 
Cisza
-Ada...???
_On... jest w szpitalu.. on... potrzebuje przeszczepu... nee...nee...nerki...
Wpadłam w objęcia Jurgena , a później spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy.
-Jurgen....zadzwoń do Łukasza...
Po godzinie byliśmy w drodze do Krakowa , gdzie leżał po wypadku mój brat.
Ja , Jurgen i Łukasz pędziliśmy jak szaleni.
Gdy w końcu dojechaliśmy wybiegłam z auta i zobaczyłam moją mamę
-Nie mogę być dawcą- krzyczała roztrzęsiona-Nie MOGĘ
-Mamo, spooo,spokojnie co sie stało?
-Michał miał wypadek, ma uszkodzone obie nerki.-płakała
Zaczepiłam lekarza, poszłam sprawdzić czy mogę być dawcą , poszłam ja i Łukasz. Czekaliśmy godzinę na wyniki.
-Niestety..nie mogą być Państwo dawcami?
-ALE DLACZEGO?- wyrwał się Łukasz
-Musieli Państwo przejść nie dawno infekcję.
Cisza, znowu ta Cholerna cisza!
-Czy dawca musi być tylko połączony genetycznie z biorcą?-usłyszałam cichy, opanowany jak nigdy głos męża
-Nie- odpowiedział lekarz- ale na kogoś takiego długo się czeka
-Chciałbym przejść badania
-Ale Jurgen ...- wstałam zdziwiona
Nic nie powiedział dał mi całusa w czoło i poszedł za lekarzem.
Nie wracał, za długo.
-Mogę być dawcą!!!!- krzyknął szczęśliwy Kloppo - Za godzinę mam mieć operację, idę na sale 
-Kochanie...ja..
-Ciiiiii nic już nie mów, muszę iść. Wszystko będzie dobrze.
-Jurgen?-zaczęła mama
-Tak?
-Dziękuję
-Przecież jesteśmy rodziną...






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz