Zorganizowałyśmy nawet miasto : Mainz, znałam już hotel, restauracje , kościół wszystko, gdy tu nagle w dzień ślubu... znaleźliśmy się znowu w Pile!!
-Jurgen...przecież Mainz to Twoje życie!!
-A Piła to Twoje!
-Ale...
-nie ma żadnego ALE, Piła też jest moim domem.
Łzy płynęły po policzkach, ja stałam w białej sukni on w garniturze.
weheartit |
Nie pamiętam za wiele, wiem że to było piękne !
weheartit |
Pół roku później....
-Halo, tak mamo? co?? Ale co mu się stało? tak od zaraz? Mamo co ty mówisz? Tak...Jadę do Was!!!Pa! Trzymaj się!- rozmawiałam z mamą.
-Ada? Co się stało? -zapytał mnie mój mąż
-Mój ...Mój brat...Michał...
-Co z nim?
Cisza
-Ada...???
_On... jest w szpitalu.. on... potrzebuje przeszczepu... nee...nee...nerki...
Wpadłam w objęcia Jurgena , a później spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy.
-Jurgen....zadzwoń do Łukasza...
Po godzinie byliśmy w drodze do Krakowa , gdzie leżał po wypadku mój brat.
Ja , Jurgen i Łukasz pędziliśmy jak szaleni.
Gdy w końcu dojechaliśmy wybiegłam z auta i zobaczyłam moją mamę
-Nie mogę być dawcą- krzyczała roztrzęsiona-Nie MOGĘ
-Mamo, spooo,spokojnie co sie stało?
-Michał miał wypadek, ma uszkodzone obie nerki.-płakała
Zaczepiłam lekarza, poszłam sprawdzić czy mogę być dawcą , poszłam ja i Łukasz. Czekaliśmy godzinę na wyniki.
-Niestety..nie mogą być Państwo dawcami?
-ALE DLACZEGO?- wyrwał się Łukasz
-Musieli Państwo przejść nie dawno infekcję.
Cisza, znowu ta Cholerna cisza!
-Czy dawca musi być tylko połączony genetycznie z biorcą?-usłyszałam cichy, opanowany jak nigdy głos męża
-Nie- odpowiedział lekarz- ale na kogoś takiego długo się czeka
-Chciałbym przejść badania
-Ale Jurgen ...- wstałam zdziwiona
Nic nie powiedział dał mi całusa w czoło i poszedł za lekarzem.
Nie wracał, za długo.
-Mogę być dawcą!!!!- krzyknął szczęśliwy Kloppo - Za godzinę mam mieć operację, idę na sale
-Kochanie...ja..
-Ciiiiii nic już nie mów, muszę iść. Wszystko będzie dobrze.
-Jurgen?-zaczęła mama
-Tak?
-Dziękuję
-Przecież jesteśmy rodziną...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz